Rozbili samochód, podpalili go a w środku zostawili 19-letnią Anitę z Łążka Garncarskiego (pow. janowski). Sprawą nastolatków zajmie się wkrótce sąd.
Jak podaje TVN24, Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu przekazała akt oskarżenia dotyczący dwóch młodych mężczyzn.
Kierowca samochodu jest oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenie pomocy koleżance i prowadzenia pod wpływem alkoholu. Jeszcze podczas przesłuchań przyznał się do winy. Grozi mu 12 lat więzienia.
Jego kolega usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy 19-latce i zacierania śladów. Ten jednak wyparł się swojego udziału w zdarzeniu. Grozi mu 5 lat więzienia.
Tragiczny wieczór
O wstrząsającej tragedii pisaliśmy we wrześniu. Doszło do niej w niedzielę 18 września 2016. Według ustaleń śledczych, mieszkaniec Łążka Garncarskiego (pow. janowski), razem z kolegą i koleżanką pili alkohol. Później bez wiedzy rodziców chłopaka wzięli samochód. Na zgaszonym silniku wypchnęli volkswagena golfa z posesji i pojechali na przejażdżkę.
W Jarocinie 18-latek stracił panowanie nad samochodem i wjechał w betonowy słup. Nastolatkowie podpalili rozbity samochód i uciekli z miejsca zdarzenia. Zostawili tam 19-letnią Anitę, która w wyniku zderzenia wypadła z auta i ranna leżała na poboczu. Jak się okazuje mieszkanka Łążka Garnacarskiego prawdopodobnie jeszcze żyła.
– Tak zeznał kierowca samochodu. Tłumaczył, że uciekł, bo bał się konsekwencji – mówiła nam komisarz Anna Kowalik z policji w Nisku.
Zarówno Patryk M., jak i pasażer auta Błażej S. (mieszkaniec gminy Jarocin), byli pijani. Mieli prawie promil alkoholu we krwi. W środę usłyszeli zarzuty. Kierowcy grozi o 12 lat więzienia. Odpowie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wypływem alkoholu, nieudzielenie pomocy dziewczynie i kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości. Drugi z 18-latków za nieudzielenie pomocy i zacieranie śladów, co jest zagrożone karą 5 lat więzienia.
Patryk M. przyznał się do uczestnictwa w wypadku. Natomiast Błażej S. (to on miał wpaść na pomysł podpalenia auta) początkowo w rozmowie z policjantami wszystkiego się wyparł.
Twierdził, że nie brał udziału w tym zdarzeniu. Podczas przesłuchania w prokuraturze odmówił składania wyjaśnień.
Wieś w szoku
– O tej tragedii mówią wszyscy. Nikt nie jest w stanie zrozumieć zachowania tych chłopaków, że nie szukali pomocy. Nie ratowali Anity – mówili nam wówczas mieszkańcy Łążka Garncarskiego.
– Ci młodzi ludzie mieszkali po sąsiedzku. To była taka miejscowa młodzieżowa paczka. Znałem i tę dziewczynę, i chłopaka, tego z sąsiedniej wsi też. Anita to była sympatyczna, miła i ładna dziewczyna – opowiadał jeden z mieszkańców wioski. – Patryk, ten chłopak, który wziął samochód od rodziców, to też nie jest jakiś drań.
– Miał jakieś problemy ze szkołą, podobno już wcześniej bez prawa jazdy jeździł, ale ja o nim złego słowa powiedzieć nie mogę – dodał kolejny z mieszkańców podjanowskiej miejscowości.