Sytuacja szpitala jest zła – przyznał na ostatniej sesji Rady Powiatu Kraśnickiego dr Piotr Krawiec, p.o. dyr. SP ZOZ w Kraśniku. – Niestety w tym roku sytuacja ta będzie się pogarszać i to bardzo szybko. Problem jest nie tylko z finansami. Brakuje też lekarzy.
Co miesiąc szpitalowi w Kraśniku brakuje 500 tys. zł (przy przychodach na poziomie 5 mln zł). Taką informacje przekazał w środę radnym p.o. dyrektora SP ZOZ w Kraśniku. Poza brakiem pieniędzy coraz większym problemem jest szpitalny oddział ratunkowy.
– Nie dlatego, że jest bo to bardzo dobrze, tylko dlatego, że brakuje lekarzy chętnych do pracy na SOR – tłumaczy dyr. Piotr Krawiec. – Pojawia się coraz więcej oczekujących. Tych kolejek nie można rozładować. Zaś jedną z przyczyn takiego stanu jest oddział kardiologii.
Oddział ten jeszcze przez poprzedniego dyrektora szpitala Marka Kosa został przeniesiony do głównej siedziby szpitala i wyremontowany, ale okazuje się, że w stosunku do potrzeb jest za mały.
– Pacjenci przebywają na SOR co powoduje konflikty między lekarzami – przyznał dr Krawiec. I przyznał, że jego zadaniem jest poszerzenie oddziału kardiologii.
Chętnych do pracy nie ma. Kolejny problem to nocna i świąteczna opieka zdrowotna.
– Na trzech lekarzy, którzy powinni być codziennie na dyżurze jest tylko dwóch, bo nie ma chętnych do pracy – ubolewa dr Krawiec. – Społeczeństwo może jeszcze tego nie odczuwa, bo to jest lekarz pracujący przy SOR. Ja ich cały czas szukam, tyle, że ich po prostu nie ma.
Dyrektor Krawiec obawia się, że może powtórzyć się scenariusz ze szpitala Powiatowego w Sławnie (województwo zachodniopomorskie) gdzie z powodu braku lekarzy zamknięto już pediatrię i porodówkę.
– To jest sytuacja, które rozprzestrzenia się na całą Polskę i może w pewnym momencie dotyczyć również powiatu kraśnickiego – przyznał p.o. dyrektor SP ZOZ w Kraśniku. – Sytuację kadrową kraśnickiego szpitala w porównaniu do tych, w których pracowałem, oceniam jako dobrą. Jest jeszcze na tyle lekarzy, że szpital funkcjonuje. W dużym stopniu opiera się to jednak na emerytach.
Niekorzystnym zjawiskiem jest też fakt starzenia się społeczeństwa, na co również zwrócił uwagę dyrektor Krawiec.
– To są nasi rodzice, może jeszcze nasi dziadkowie – mówił Krawiec. – Niestety model rodziny wielopokoleniowej poszedł chyba już w zapomnienie.
Dlatego też trzeba tworzyć miejsca, w których seniorzy będą mieć zapewnioną opiekę. – O tym trzeba bardzo szybko myśleć – podkreśla dr Krawiec.
Rozwiązaniem mogą być placówki typu zakład opiekuńczo-leczniczy czy zakłady opiekuńczo-pielęgnacyjny. – Ja w tym widzę jakąś szanse na rozwój szpitala. Są co najmniej dwa budynki, które można w takie zakłady przekształcić. Myślę, że każda ilość łóżek może być zapełniona – przewiduje dyrektor.
Poparł go w tym radny Tadeusz Wojtak. – Należy utworzyć też oddział geriatrii – postulował radny Wojtak, który pochwali również zarząd powiatu, że chce utworzyć dziennego domu pobytu. – To bardzo dobra inicjatywa – chwalił radny.
Sytuacją szpitala ma zająć się w wakacje komisja budżetowa.
Kontrowersyjna wypowiedź radnego
W punkcie dotyczącym sytuacji finansowej szpitala wywiązała się dyskusja dotycząca lekarzy i tego, że zaczyna ich brakować. Radny Stefan Stachula zastanawiał się czy Polskę stać na kształcenie przyszłych medyków, którzy za chwilę wyjadą za granicę.
– Moim zdaniem powinno być takie prawo, że lekarz za swoje wykształcenie powinien przez 15- 20 lat pracować by odpracować to co z pomocą państwa zdobył, czyli wiedzę i doświadczenie. Jeśli opracuje to niech sobie jedzie – stwierdził radny Stachula.
Na te słowa oburzyła się radna Bożena Wilkołek, która jest lekarką. – Mają skończyć ciężkie studia i później żyć w niewolnictwie? – dopytywała. – My to już przerabialiśmy w PRL. Jeśli tak ma być to może mówmy o wszystkich grupach zawodowych.