Pracownicy Fabryki Łożysk Tocznych oskarżają przewodniczącego największego zakładowego związku zawodowego o nepotyzm. Przewodniczący przyznaje, że w FŁT pracują m.in. jego dzieci. Zapewnia jednak, że w zdobyciu posady im nie pomagał.
Autorzy listu oskarżają Aleksandra Palucha o nepotyzm. – "Zatrudnił” troje dzieci i ich żony oraz zięcia na intratnych stanowiskach. Po dwa razy dostawali podwyżki, a inni nie mieli nic. Pracuje tu jeszcze jego brat z synami i dzieci drugiego brata – czytamy w liście.
List trafił już do OPZZ. – Przekazaliśmy pismo do działu prawnego – tłumaczy Grzegorz Ilka, sekretarz prasowy OPZZ. – Prawnicy mają przygotować nam opinię na ten temat.
Sprawą zainteresowała się również Federacja Związków Zawodowych Metalowcy, której podlega kraśnicki związek. – Temat jest niepokojący. W anonimie jest mowa głównie o sprawach związanych z nepotyzmem. Przewodniczący związku nikogo nie może zatrudnić. To przecież nie on rządzi w zakładzie – zapowiada Romuald Wojtkowiak, przewodniczący Federacja Związków Zawodowych Metalowcy.
Okazuje się jednak, że w zakładzie pracuje również drugi syn przewodniczącego, jego córka, brat i bratankowie. Związkowiec nie widzi w tym nic dziwnego. – Moja żona też tu pracowała. Odeszła w 2008 r. To jest jedyny zakład w Kraśniku. Nie pomagałem w zatrudnianiu nikogo z mojej rodziny, swoim dzieciom również. Jako przewodniczący związku nie wtrącam się w ich pracę. – mówi Aleksander Paluch, przewodniczący związku "Metalowców”.
Jego zdaniem list związany jest z wczorajszymi wyborami reprezentanta załogi w zarządzie spółki. Swoich kandydatów, oprócz kierowanego przez Palucha związku zgłosiła również Solidarność. – Jeśli są wybory to są różne tego typu podchody – dodaje Paluch.
Aleksander Paluch kieruje związkiem od 1991 roku. Do związku należą też dzieci przewodniczącego.