Fabryka Łożysk Tocznych w Kraśniku stara się o pomoc rządu. Ale na dofinansowanie z budżetu państwa musi zgodzić się Komisja Europejska w Brukseli.
– Zarabiamy mało, bo mamy zmniejszone wymiary etatów do pięciu szóstych. Ledwo wyciągamy po tysiąc złotych. Ale to i tak lepsze niż pójście na zasiłek i ludzie boją się o pracę – mówi pani Janina z wydziału P-4.
Brak zamówień dla FŁT to również spadek produkcji zakładów funkcjonujących dzięki nim. Wiele mniejszych firm utrzymuje się bowiem tylko z zamówień z fabryki. Produkują dla niej m.in. elementy gumowe, skrzynie, opakowania. A to są kolejne miejsca pracy.
– Nie mamy długoterminowych zamówień, więc trudno myśleć o dalekosiężnych planach. Najważniejsze jednak, że poziom zamówień nie spada. Jednak żeby w przyszłości móc realizować większe partie towaru, potrzebne są nam pieniądze – mówi Grzegorz Jasiński, prezes FŁT.
W tej sytuacji zapadła decyzja, żeby starać się o pomoc rządową. W piątek fabryka złożyła wniosek w Agencji Rozwoju Przemysłu. Ale do pieniędzy droga daleka. Zgodę na budżetowe wsparcie musi dać Komisja Europejska. Pomoc rządowa jest bowiem możliwa tylko w określonych i bardzo uzasadnionych przypadkach.
Ponieważ procedury unijne trwają długo, fabryka stara się równolegle o rządową pożyczkę. – 12 mln zł pozwoli nam przetrwać najtrudniejsze miesiące i rozpocząć restrukturyzację firmy – dodaje prezes Jasiński.
W najbliższych dniach do FŁT wybiera się eurodeputowana Lena Kolarska-Bobińska. Ma spotkać się z zarządem oraz załogą i zapoznać z sytuacją firmy. Decyzja Komisji Europejskiej będzie bowiem w dużej mierze zależała od aktywności polskich eurodeputowanych.