W podstawówce skaczą wszyscy: dzieci, nauczyciele, woźne, a nawet dyrektorka szkoły. W okolicy zabrakło skakanek.
- Skakanka jest trochę zapomnianym przedmiotem do zabawy. Prowadzę w szkole zajęcia taneczne i pomyślałam, żeby wykorzystać skakankę podczas zajęć - podkreśla Jolanta Boroń.
Dziewczynki wiedziały jak się skacze, chłopcy zaś podchodzili do skakanek z dużym dystansem. - Przekonali się dopiero jak powiedziałam, że bokserzy skaczą na każdym treningu - podkreśla Boroń.
Wtedy na dobre zaczęło się szaleństwo. Dzieci zaczęły liczyć sobie ile, które skoczyło. Kolejne rekordy były bite po kilka razy dziennie. W końcu nauczyciele musieli zorganizować konkurs. Uczniów podzielono na grupy wiekowe i określono zasady rywalizacji.
Na ścianach szkoły zawisły duże plansze, na których zapisywano zawodników i ich rekordowe wyniki. Doszło do tego, że skakali wszyscy, wszędzie i kiedy tylko było można.
Co jest fajnego w skakance? - Już samo to, że się skacze jest fajne. I to, że za każdym razem mogę być lepsza, skoczyć więcej, lepiej, szybciej - podkreśla Kasia Pokora z drugiej klasy. To ona jest rekordzistką szkoły. Wyskakała niesamowity wynik: 900 powtórzeń. Nikomu nie udało się zbliżyć do rekordu.
Po nieśmiałych początkach nieźle poczynali sobie też chłopcy. Najlepszy z nich - Damian Gramek - osiągnął 462 skoki.
- Bokserzy też skaczą, to jest dobre na kondycję - mówi Michał Lenart, który z wynikiem 63 skoków dzierży drugie miejsce wśród chłopców.
Od uczniów nie są gorsi nauczyciele. Wynik dyrektorki szkoły Ewy Głusiec to 100 skoków. A inicjatorka zabawy Jolanta Boroń skoczyła aż 220 razy.
W przyszłym roku rozpocznie się kolejna edycja skocznej rywalizacji. Dzieci i nauczyciele ze szkoły w Wyżnicy chcą swoim skakaniem zarazić cała gminę. - Myślimy o organizowaniu szkolnych eliminacji i gminnego finału w naszej szkole - dodaje J.Boroń.