Radna Marzena S., wobec której sąd umorzył postępowanie karne, będzie zapraszana na sesje. Radni zastanawiają się, czy uchwały podejmowane z jej udziałem będą ważne.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, prokuratura postawiła radnej zarzut wyłudzenia publicznych pieniędzy. W styczniu ub.r. sąd warunkowo umorzył wobec Marzeny S. postępowanie.
Nadzór wojewody uznał, że mandat radnej wygasł. Marzena S. odwołała się od tej decyzji. 4 grudnia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie oddalił skargę na zarządzenie zastępcze wojewody. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
– W momencie wydania zarządzenia o wygaśnięciu mandatu, przestałem zapraszać panią Marzenę za sesje – przyznaje radny Tadeusz Członka, były przewodniczący Rady Miasta Kraśnik. I dodaje: W tej chwili jej uczestnictwo w sesjach jest prawnie wadliwe.
Zastrzeżeń nie podziela obecny przewodniczący rady, który zaprosił radną na sesję. – Zasięgnąłem opinii dwóch radców prawnych. Ich zdaniem, dopóki nie skończy się proces odwoławczy, radna posiada mandat – argumentuje Jan Albiniak, przewodniczący RM Kraśnik.
– To nie jest komfortowa sytuacja, ani dla pani Marzeny, ani przewodniczącego, ani dla nas – podkreśla Paweł Świderski, radny miejski z Kraśnika. – Nie rozumiem przeciągania sprawy i powodów odwoływania się radnej. Tym bardziej, że pani Marzena nie zakwestionowała wyroku sądu, lecz decyzję wojewody.
– Będą proponować, aby głosowania z udziałem pani Marzeny były jawne. Tak, żeby była jasność, czy głos radnej nie był decydujący – zapowiada radny Świderski.
Urząd Wojewódzki w Lublinie nie staje po żadnej ze stron. Urzędnicy twierdzą, że jest na to za wcześnie. – Wyrok (WSA w Lublinie-red.) i tym samym zarządzenie zastępcze, nie uzyskały jeszcze przymiotu prawomocności – mówi Kamil Smerdel, rzecznik wojewody lubelskiego.