Lublin, Kraśnik. - Uderzyłem nożem raz czy dwa, co było dalej nie pamiętam - wpierał dziś w Sądzie Okręgowym w Lublinie Rafał I.
Do zbrodni doszło pod koniec lutego. 20-letni Rafał I. zaczaił się pod garażami przy ul. Komunalnej. Mercedesem podjechał tam 57-letni Bronisław M. Bandyta zaatakował go drewnianą pałką i nożem. Ofiarę wrzucił do bagażnika mercedesa i pojechał po swoją dziewczynę - Żanetę S., uciekinierkę z kraśnickiego Domu Dziecka.
Po drodze wyrzucił zwłoki na pole w pobliżu Karczmisk w powiecie opolskim. Dziewczyna pomagała mu wytrzeć ślady krwi w aucie. Prokuratura oskarżyła ją o zacieranie śladów zbrodni i pomaganie w przygotowywaniu napadu.
Na procesie Rafał I. utrzymywał, że nie chciał swej ofiary zabić.
- Po co oskarżony wyjął nóż ? - zapytał go sędzia
- Zdenerwowałem się i wyjąłem, nie wiem dlaczego - odparł mężczyzna. - Nóż nosiłem dla samoobrony.
Dwie miesiące przez zbrodnią Rafał I. został skazany za próbę obrabowania sklepu. Też z nożem w ręku.
Dobrze o zabójcy mówiła Żaneta S. - Wrażliwy, czasem płakał - stwierdziła cichym głosem. Policjanci przyprowadzili ją z aresztu.
Dziewczyna twierdziła, że myślała, iż Rafał I. tylko ukradnie samochód potrzebny do ich wspólnego wyjazdu. - Myślałam, ze nie zrobi nikomu krzywdy - stwierdziła.
Teraz sąd przesłuchuje pierwszych świadków.
(er)