(fot. UM Kraśnik)
21 maja Kraśniku będzie referendum. Mieszkańcy wypowiedzą się na temat planowanej budowy spalarni odpadów, czyli Zakładu Odzysku Energii.
Spór o budowę spalarni odpadów w Kraśniku wchodzi w nową fazę. Rada Miasta podjęła uchwałę w sprawie przeprowadzenia referendum. Termin wyznaczono na 21 maja tego roku. Mieszkańcy będą mogli wypowiedzieć się w 23 obwodach.
Pytanie referendalne brzmi: Czy chce pan/pani żeby w Kraśniku został wybudowany zakład odzysku energii z procesu termicznego przekształcania frakcji energetycznych odpadów komunalnych, tzw. spalarnia odpadów?
Referendum będzie ważne jeżeli weźmie w nim udział, co najmniej 30 proc. uprawnionych do głosowania, czyli 7944 osoby.
Inicjatorzy referendum nie mają wątpliwości, że „głos ludu” w tej sprawie jest niezwykle ważny. – Tylko referendum pozwoli w miarodajny sposób ocenić stosunek kraśniczan do tej inwestycji. O budowie mówi się już od dwóch lat, w krótkim czasie zebraliśmy kilka tysięcy podpisów pod wnioskiem. Mieszkańcy wiedzą już sporo na ten temat – mówi Andrzej Maj, jeden z inicjatorów referendum i były starosta kraśnicki.
– Oczywiście jestem bardzo przychylnie nastawiony do referendum jak i do wszystkich instytucji społeczeństwa demokratycznego. W tym konkretnym przypadku uważam jednak, że referendum w Kraśniku jest wykorzystywane, jako instrument w lokalnej walce politycznej – mówi Wojciech Wojtaszek, członek zarządu spółki Eko Energia Kraśnik, która zamierza zbudować ZOE w tym mieście.
Dyskusja na temat tego zakładu toczy się już dwa lata. Atmosfera, jak zawsze przy tego rodzaju inwestycjach, jest bliska wrzeniu. Obie strony przerzucają się argumentami. – Jesteśmy przeciwni budowie spalarni z kilku powodów. Obawiamy się, że powstanie zakładu może mieć negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców, bo spalanie odpadów to nie jest ekologiczna, zielona energia. Ponadto w niewielkiej odległości od planowanej lokalizacji znajdują się domy i bloki mieszkalne, więc wielu mieszkańców ma poważne obawy dotyczące wartości posiadanych nieruchomości – wymienia Andrzej Maj.
– Mówimy przecież o inwestycji całkowicie bezpiecznej dla miasta i mieszkańców. Świadczy o tym pozytywne uzgodnienie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie oraz doświadczenia krajów między innymi Unii Europejskiej. Dla mieszkańców Kraśnika, to również przyszłe korzyści ekonomiczne w postaci niższych opłat za ciepło i odpady – dodaje Wojciech Wojtaszek.
– Spalarnia nie wpłynie znacząco na zmniejszenie bezrobocia i wzrost gospodarczy. Nie bez powodów protestują producenci owoców miękkich, wśród których jest też wielu mieszkańców miasta. To okolica słynąca w całym kraju z uprawy malin wysokiej jakości. Wielu kraśniczan obawia się, że do miasta będą zwożone odpady z innych miejscowości, bo możliwości przerobu śmieci na to pozwolą – dodaje Andrzej Maj.
Przypomnijmy, że planowany Zakład Odzysku Energii ma pełnić funkcję elektrociepłowni, w której produkowany będzie prąd i ciepło do ogrzewania. Zakład ma stanąć w Kraśniku przy ulicy ul. Fabrycznej, obok zakładu firmy Veolia Wschód (dawna elektrociepłownia FŁT)
Obecnie sprawa jest procedowana w Urzędzie Miasta. – Trwa postępowanie administracyjne w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji tego przedsięwzięcia – mówi Maciej Suszek, z biura burmistrza. – Przepisy ustawowe określają precyzyjnie warunki, na podstawie których taka decyzja powinna zostać wydana. Podstawą są opinie i uzgodnienia z instytucjami. Między innymi z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska czy Wodami Polskimi – dodaje.
Pod koniec ubiegłego roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej udzielił 87 mln zł dofinansowania na budowę Zakład Odzysku Energii w Kraśniku. Cała inwestycja ma kosztować ponad 126 milionów. Spalarnia w Kraśniku ma przetwarzać rocznie 24,3 tysiące ton odpadów rocznie.
Gdyby frekwencja w referendum przekroczyła wymagany próg 30 proc., a mieszkańcy wypowiedzieli się negatywnie, to i tak burmistrz jest związany procedurami. – Jeżeli są spełnione ustawowe przesłanki, to burmistrz miasta ma obowiązek wydać decyzję. Nie jest to swobodna decyzja burmistrza – dodaje Maciej Suszek. – Natomiast sam wynik referendum należy traktować, jako opinię mieszkańców. Jest ważna sama w sobie, bo pokazuje stosunek mieszkańców do ZOE. Jednakże zgodnie z przepisami ustawowymi nie decyduje o dalszych losach tej inwestycji, którą chce realizować podmiot prywatny, a nie samorząd – dodaje pracownik biura burmistrza.