Prokuratorzy w Łęcznej popełniają codziennie wykroczenie. Tak twierdzi nasz Czytelnik. Chodzi o jazdę pod prąd ulicą Obrońców Pokoju.
– Codziennie obserwuję kierowców wjeżdżających w jednokierunkową ulicę, aby skrócić sobie drogę do Sądu Grodzkiego. Czasami zatrzymuje ich policja. Kierowca wyciąga legitymację i bezkarnie jedzie dalej. Podejrzewam, że są to prokuratorzy z Lublina, którzy codziennie przyjeżdżają do Łęcznej na sprawy. Zapewne chroni ich immunitet – poinformował nas Czytelnik, który mieszka blisko sądu.
Aby dojechać do sądu zgodnie z prawem, czyli jadąc od ronda przy Braci Wójcickich do jednokierunkowej ulicy Obrońców Pokoju, przy której mieści się Sąd Grodzki, trzeba pokonać około kilometra. Jadąc pod prąd, czyli wjeżdżając z drugiej strony ulicy Obrońców Pokoju, dystans skraca się do 200 metrów.
– Prokuratorów z Lublina jadących pod prąd
do Sądu Grodzkiego nigdy nie zatrzymywaliśmy.
Zdarzało się nam złapać
na jeździe pod prąd jedynie pracowników sądu – mówi Mariusz Marzec, szef Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Lublinie.
O prokuratorach łamiących przepisy nie słyszał także rzecznik tej instytucji.
Andrzej Lepieszko, rzecznik prasowy Prokuratury
Okręgowej w Lublinie, nigdy
nie miał sygnału o takich poczynaniach prokuratorów. – Anonimowo to każdy
każdego może posądzić.
Póki co, nie słyszałem
o takim zdarzeniu. – mówi. – Prokuratorzy wprawdzie są objęci immunitetem krajowym, zwalniającym ich od odpowiedzialności przed sądami grodzkim, ale to nie znaczy, że są bezkarni.
W przypadku naruszeniae przepisów ruchu drogowego, o których mówi
Czytelnik, policja powinna sporządzić stosowną
notatkę i przesłać ją do Prokuratury Okręgowej.
Wobec prokuratora, który łamie przepisy ruchu drogowego, przełożony wyciąga konsekwencje dyscyplinarno-służbowe.
Do sprawy wrócimy.