Zyski z Bogdanki nie będą kołem ratunkowym dla Śląska – z takim przesłaniem przyjechał wczoraj na Lubelszczyznę wiceminister resortu energii. – Wcale mnie nie uspokoił – mówi europoseł Krzysztof Hetman i wskazuje na zaangażowanie właściciela kopalni w ryzykowną akcję ratowania śląskiego górnictwa.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Kiedy 24 marca z Ministerstwa Energii w świat poszła informacja, że Enea, właściciel Bogdanki, będzie wspierać „dołujące” kopalnie na Śląsku, akcje lubelskiej spółki spadły. W reakcji europoseł PSL Krzysztof Hetman i samorządowcy z powiatu łęczyńskiego zaapelowali do lubelskich parlamentarzystów i wojewody o roztropne decyzje w sprawie Lubelskiego Węgla.
Wczoraj doczekali się kontrreakcji ze strony wiceministra resortu energii Grzegorza Tobiszowskiego. – Zaangażowanie kapitałowe Enei w Polski Holding Węglowy jest fałszywie interpretowane jako zaangażowanie kapitałowe Bogdanki. Stawianie sprawy w ten sposób to nieprzyzwoita manipulacja. Bogdanka pozostaje niezależnym, samodzielnym podmiotem – zapewniał Tobiszowski.
Projekt pod nazwą Polski Holding Węglowy ma być receptą na kłopoty śląskich kopalni. W jego skład ma wchodzić Enea, Weglokoks Kraj i mocno deficytowy Katowicki Holding Węglowy. I to właśnie zaniepokoiło europosła i samorządowców.
– Właśnie po to był nasz apel, aby pan minister przyjechał i wytłumaczył, czy wypracowywane w Bogdance zyski będą ratowały śląskie zakłady – mówi Hetman. – Chodziło nam o odpowiedź na pytanie, czy te zyski będą czy nie będą odbierane Bogdance.
Czy wypowiedź wiceministra uspokoiła Hetmana? – Powody do trwogi jednak są, bo do statutu Bogdanki wprowadzono zapis o realizacji przez lubelską kopalnię strategii grupy Enea. Trzeba się temu uważnie przyglądać, aby na końcu nie okazało się, że Bogdanka będzie jak najbardziej samodzielnym podmiotem, ale bez samodzielności w wydawaniu wypracowanych zysków na nowe miejsca pracy, na rozwój kopalni. Nie jestem uspokojony – nie ukrywa europoseł.
Wiceminister Tobiszowski mówił też o planach resortu. Zapewniał, że wciąż poważnie analizowany jest pomysł budowy elektrowni na węgiel pod Łęczną o mocy 500 MW. Zapowiedział również opodatkowanie importowanego węgla, przede wszystkim z Rosji. – To wyrówna szanse polskiego sektora węglowego – przekonywał.
Odniósł się także do sporu Bogdanki z PD Co – koncernem z polsko-australijskim kapitałem planującym budowę po sąsiedzku kopalni Jan Karski.
– Dzisiejsi obrońcy Bogdanki, jakoś nie pamiętają, że za rządów PO i PSL blokowali jej rozwój, a pan Hetman wypowiadał się, że to australijska firma może liczyć na wsparcie – grzmiał wiceminister. Zarzucił poprzedniemu rządowi, że zablokował uzyskanie przez Bogdankę koncesji wydobywczej na złoża w gminie Cyców, o które starali się także, a dziś badają Australijczycy.
– Jakie były znamiona tej decyzji? Prorozwojowe czy blokujące rozwój Bogdanki – pytał wiceminister i poinformował, że obecne Ministerstwo Ochrony Środowiska skróciło okres koncesji badawczej dla australijskiej firmy do 10 lutego 2017 (pierwotnie był to rok 2018 – przyp. red.). – Niech wreszcie zdecydują, czy zainwestują w nową kopalnię, czy poprzez badania będą blokować rozwój Bogdanki – dodał.
Do słów wiceministra odniósł się Mirosław Taras, członek Rady Nadzorczej PD Co, a kiedyś prezes Bogdanki. – Wniosek o koncesję wydobywczą złożymy w pierwszym kwartale 2017 roku – podtrzymał wcześniejsze zapowiedzi. – PD Co zainwestowała w Polsce kilkadziesiąt milionów dolarów i przyciągnęła poważnych międzynarodowych inwestorów zainteresowanych wydobyciem węgla. Naszym podstawowym celem jest budowa nowoczesnej kopalni, a to oznacza stworzenie 2000 miejsc pracy i aktywizację zawodową najbiedniejszego regionu Polski – dodał Taras.