Pacjenci czekający w kolejce przed SOR w Łęcznej przez półtorej godziny stali na mrozie. Szpital tłumaczy to koniecznością dezynfekcji, bo u bezobjawowego pacjenta wykryto Covid-19. – Zamiast czekać na dworze, wystarczyło przejść do szpitalnego holu – stwierdza dyrekcja placówki.
Chciałbym się podzielić bulwersującą sytuacją, w której miałem nieszczęście uczestniczyć. W miniony poniedziałek, około godz. 16 udałem się na SOR szpitala w Łęcznej. Na miejscu okazało się, że z powodu wcześniejszej wizyty pacjenta z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa, trzeba czekać przed budynkiem. Na dworze było wtedy - 9 stopni Celsjusza, a czas oczekiwania przedłużył się do ponad półtorej godziny. W kolejce stało około 12 osób, w tym osoby w mocno podeszłym wieku i osoby z urazami. Osoby z personelu twierdziły, że nic nie mogą zrobić i trzeba czekać nie wiadomo jak długo – opisuje sytuację jeden z naszych Czytelników.
Szpital broni się, że procedury w przypadku wykrycia osoby zarażonej są nieubłagane.
– Na SOR w naszym szpitalu są dwie strefy: czysta i brudna. W brudnej zaopatrujemy osoby z Covid-19. Niestety, mimo środków asekuracji, triażu, do czystej strefy dostał się bezobjawowy pacjent z COVID-19. W takim przypadku „czysta” cześć SOR musiała być poddana odkażaniu trwającemu ok. półtorej godziny. Osoby czekające w kolejce do zaopatrzenia medycznego zostały o tej sytuacji poinformowane i poproszone, aby wróciły później – tłumaczy dr Krzysztof Bojarski, dyrektor szpitala.
– W budynku jest zamykany drzwiami wiatrołap, przedsionek. To zamykane pomieszczenie, do którego wjeżdżają karetki z chorymi. Ale lepiej kazać chorym czekać na zewnątrz na dużym mrozie.
A najbardziej bulwersuje fakt, że w tym pomieszczeniu, do którego wjeżdżają karetki, zaparkowany był osobowy Lexus – dodaje czytelnik. – Uważam, że kilka osób stojących w tym pomieszczeniu nie stwarzałoby karetce więcej problemów niż samochód.
– Te osoby nie musiały stać w kolejce przed SOR. W szpitalu jest otwarty hol główny. Bez problemu można skorzystać z krzesełek czy automatów z napojami – tłumaczy z kolei doktor Bojarski. – W sprawie samochodu zaparkowanego na podjeździe dla karetek, to oczywiście już rozmawiałem w właścicielem pojazdu. Natomiast personel nie mógł udostępnić wiaty podjazdowej dla karetek, bo jest to niebezpieczne, grozi wypadkiem z podjeżdżającym ambulansem oraz przeszkadza w pracy ratowników i lekarzy zaopatrujących nagłe przypadki czy ciężkie urazy.
Hol główny jest oddalony od wejścia na SOR o ok. 100 metrów.
– Jak osoba ma wiedzieć, że już może wejść, że już jest jego kolejka? Mało prawdopodobne, że następną osobę z kolejki zawoła ktoś z personelu – zżyma się czytelnik, który złożył już skargę do NFZ i Rzecznika Praw Pacjenta.