Pojezierze łęczyńsko-włodawskie. Nie ma sposobu na rozwiązanie problemu odbioru śmieci z działek letniskowych. Właściciele działek: Gminy są opieszałe. Wójtowie: Właściciele są nieuczciwi. Efekt? Śmiecie letników lądują przy gminnych koszach, w lesie lub… wracają z nimi do domu.
Co roku w sezonie letnim wraca problem wywozu śmieci z domków letniskowych.
– Wójt gminy Uścimów rozwiązuje problem wywieszając ogłoszenie i cytując odpowiednią ustawę. Od 17 lipca zobowiązał każdego niestałego mieszkańca (czytaj: właściciela działki rekreacyjnej), do zawarcia umowy na wywóz śmieci. Wskazał firmę, która za 42 złote, raz na półtora miesiąca daje 4 worki na różne frakcje. Właściciel zaciera ręce, bo wójt nagonił klientów. A ja pytam, czy mam w domku trzymać śmieci przez półtora miesiąca? A co z frakcją zieloną? Już teraz zwały gałęzi i ściętej trawy leżą w lasach i gminnych rowach. W gminie tym problemem nikt się nie przejmuje, a wójt zapowiada kontrole umów – napisał do nas właściciel działki nad jeziorem Krasne.
Takie same sygnały docierają do nas od posiadaczy działek nad jeziorem Piaseczno.
– Zadzwoniłem do gminy Ludwin z pytaniem o firmę odbierającą śmiecie. Nie otrzymałem odpowiedzi. Mam małe dziecko i po weekendzie pampersy i śmiecie wiozę do domu – relacjonuje kolejny Czytelnik.
– Płacimy duże podatki do gminy, a od lat nikt nie potrafi rozwiązać tego problemu. Za 60-metrowy domek na małej działce płacę rocznie 750 złotych podatku od nieruchomości. A za 200-metrowy dom w gminie Konopnica 500 złotych – dodaje.
Tymczasem podatek od nieruchomości nie ma nic wspólnego z opłatą wywóz śmieci, choć letnicy za te pieniądze oczekują od gmin większego zaangażowania.
Problem odbioru śmieci z działek rekreacyjnych powstał wraz w wprowadzeniem nowej ustawy śmieciowej. Prawo daje radom gmin możliwość objęcia letników takim samym systemem odbioru śmieci, jak stałych mieszkańców lub uznania ich z niestałych mieszkańców i zobowiązania do zawarcia umowy z firmą komunalną, zaproponowaną przez gminę.
– Przed podjęciem uchwały w tej sprawie rada gminy sprawdzała oba warianty. Podwarszawskie gminy z okolic Zalewu Zegrzyńskiego wybrały pierwsze rozwiązanie. Okazało się, że właściciele domków deklarowali w ciągu sezonu pobyt jednej osoby przez tydzień. I za tyle płacili. W naszej gminie takie rozwiązanie oznaczałoby wzrost opłaty śmieciowej o 150 proc. dla wszystkich mieszkańców. Z 6 złotych za osobę na miesiąc zrobiłoby się 15 złotych – mówi Andrzej Chabros, wójt gminy Ludwin. – W tym roku w naszej gminie umowy z działkowcami zawiera firma Artura Ciosa z Milejowa – dodaje wójt, który nie zgadza się z argumentami czytelnika.
- Pakiet na odbiór śmieci od posiadaczy działek wypoczynkowych w gminie Ludwin kosztuje 100 złotych za sezon. W jego skład wchodzą trzy, 120-litrowe, odpowiednio oznaczone worki. Na 5500 działek w tej gminie, tylko 25 właścicieli podpisało umowy. Odbiór śmieci z tych posesji jest nieopłacalny. Dojazd do domków jest trudny, a każdy chce mieć śmieciarkę na godzinę. W efekcie śmieci lądują przy gminnych śmietnikach czy w lasach. Gmina usuwa je na własny koszt. Cześć letników zabiera odpadki ze sobą do domu lub wyrzuca do najbliższego miejskiego śmietnika – mówi Artur Cios.
Nieco lepiej jest w gminie Uścimów. – U nas dosyć dużo właścicieli podpisało umowy na odbiór śmieci. Mimo to wciąż pełne worki lądują pod gminnymi, ulicznymi śmietnikami lub w lasach. Dlatego zarządziłem kontrolę umów. Wykorzystamy także kamery monitoringu, aby zidentyfikować osoby podrzucające śmieci – mówi wójt Stanisław Włoszkiewicz.
W opinii obu wójtów problem odbioru śmieci, przy obowiązujących regulacjach prawnych, jest nierozwiązywalny. Potrzebne są zamiany systemowe, które uregulują odbiór śmieci od niestałych mieszkańców. Wbrew pozorom jest to poważny problem, bo dotyczy, w skali regionu, kilkunastu tysięcy posesji.