50-letni mieszkaniec Puchaczowa o pół metra minął się ze śmiercią. W nocy z soboty na niedzielę wjechał land roverem pod lokomotywę na niestrzeżonym przejeździe w Zawadowie (gm. Puchaczów). Z wypadku wyszedł bez szwanku, samochód został zniszczony.
- W feralnym miejscu są dwa tory. Kierowca w odległości 150 metrów widział oświetlony pociąg. Nie zauważył, że po drugim torze manewruje lokomotywa i wjechał wprost pod nią. Może mówić o wielkim szczęściu. Uderzenie nastąpiło z lewej strony, w komorę silnika.