Działania destrukcyjne zarzuca działaczom Prawa i Sprawiedliwości radny powiatowy z Łęcznej. I składa partyjną legitymację. – To wpisuje się w kampanię wyborczą – odpowiada szef lokalnych struktur partii
Wczoraj radny PiS Paweł Wójcicki poinformował Zarząd Okręgowy Prawa i Sprawiedliwości w Lublinie o rezygnacji z członkostwa w ugrupowaniu.
Jako główny powód podał „destrukcyjne działanie na struktury partii” pełnomocnika okręgowego PiS, posła Krzysztofa Michałkiewicza i pełnomocnika w powiecie łęczyńskim Krzysztofa Niewiadomskiego. Jak tłumaczy w rozmowie z nami, początek konfliktu sięga ubiegłorocznych wyborów samorządowych.
Kłótnie
– Zostałem zmarginalizowany po tym, jak w drugiej turze poparłem urzędującego burmistrza Teodora Kosiarskiego. Tymczasem PiS udzieliło poparcia młodemu, niedoświadczonemu kandydatowi, którego ja nie mogłem poprzeć – tłumaczy Wójcicki. – Przykro mi, bo kolejne dyskusje polegały na obrażaniu mnie i mojej rodziny. Stwierdziłem, że nie mogę działać w ugrupowaniu, które skupia się na wewnętrznych kłótniach – dodaje.
Zdaniem łęczyńskiego pełnomocnika PiS, nie ma tu mowy o konflikcie personalnym. – Nic takiego nie odczułem. Nie wiem też o rezygnacji pana radnego. Ale faktycznie, podczas czwartkowego spotkania naszych struktur członkowie partii orzekli, że ktoś, kto współpracuje z burmistrzem i jego koalicją, podczas gdy my jesteśmy w opozycji, nie jest mile widziany w naszym gronie – mówi Krzysztof Niewiadomski.
Będzie niezrzeszony
– To, że radny występuje z partii nie jest bulwersujące. Dziwię się jednak, że nie zdaje on sobie sprawy, że rezygnacja na trzy dni przed drugą turą wyborów wpisuje się w kampanię prezydencką – mówi natomiast poseł Michałkiewicz, który nie chce komentować zarzutów wysuwanych pod jego adresem przez Wójcickiego. – Każdy ma prawo do swoich poglądów i ocen – tłumaczy.
Paweł Wójcicki zamierza dalej działać jako radny niezrzeszony. – Nie mam większych ambicji politycznych i nie chcę łączyć się z żadną partią – deklaruje.