Nie żyją trzy osoby biorące udział w tragicznym rejsie na Motławie w Gdańsku. Turystyczna łódź z 14 osobami na pokładzie przewróciła się, przepływając nieopodal pracującego holownika.
W pierwszej fazie akcji ratunkowej udział brały załogi jednostek znajdujących się w pobliżu. Menedżerka jednej z firm organizującej tego typu rejsy relacjonowała przebieg zdarzenia.
Jak zaznaczyła, była informacja z kapitanatu dotycząca pracy holowników w okolicach stoczni na Kanale Kaszubskim. Jak dodaje - w tym czasie mniejsze jednostki nie powinny znajdować się w okolicy. Silny napęd holownika wytwarza fale stanowiące niebezpieczeństwo dla niewielkich łodzi, takich jak na przykład Galar (jednostka, która się przewróciła).
– Inne jednostki oczekiwały razem z naszą obsługą, natomiast jakaś motorówka przepłynęła w najbliższej okolicy holownika i obsługa Galaru zdecydowała się popłynąć również – mówiła Popowicz.
Kiedy doszło do wypadku, w pobliżu - oprócz łodzi z Holiday Boat - znajdowały się jeszcze jacht i motorówka. Osoby znajdujące się na tych jednostkach prowadziły akcję ratunkową.
– Mój bosman wskoczył do wody, wyciągnął ledwo przytomną kobietę, którą udało się uratować. Natomiast jeden z panów już podczas akcji ratowniczej nie dawał oznak życia. Na naszym pokładzie przez około godzinę była prowadzona reanimacja – dodała Popowicz.