Połączenie do Kijowa zostanie szybko przywrócone – deklaruje Ireneusz Dylczyk, dyrektor handlowy Portu Lotniczego Lublin. Dodaje również, że połączenia realizowane przez Wizz Air będą realizowane większym samolotem.
O lubelskim lotnisku jako start-upie Dylczyk opowiadał podczas pierwszego dnia Kongresu Inicjatyw Europy Wschodniej, który trwa w Lublinie. Przekonywał, że potencjał komunikacji między Polską a Ukrainą jest ogromny (rocznie to 14,5 miliona podróży). Podaje także wyniki badań jakie przeprowadził port lotniczy. – Z Lublina w stronę Ukrainy odjeżdża tygodniowo 650 dużych autokarów – mówi. Przyznaje jednak, że problemem jest cena przejazdu. – W przypadku kiedy ceny biletów lotniczych wzrastają nieco powyżej cen biletów połączeń autokarowych, pasażerowie wybierają autokar mimo że oznacza to 18-19 godzin podróży z Kijowa do Lublina – wyjaśnia.
I o ile w czerwcu lubelski port miał cztery połączenia z Ukrainą, to teraz został już tylko z dwoma, a już w październiku będzie jedno, bo loty do Kijowa kasuje Wizz Air. – Trochę zostaliśmy ofiarą tego, że połączenie do Kijowa po zamknięciu bazy operacyjnej w Lublinie było realizowane samolotem z bazy w Poznaniu. Ta baza operacyjna również będzie wygaszona z końcem sezonu zimowego – wyjaśnia Dylczyk. Ale dodaje: – Jesteśmy już po słowie z innym przewoźnikiem na temat wznowienia tych połączeń. Jestem przekonany, że ta trasa wróci, w tej czy innej formie.
Do Chersonia na Ukrainie lata jeszcze z Lublina linia Bravo Airways. W lipcu, niedługo po uruchomieniu, przewoźnik zlikwidował lubelskie połączenia do Kijowa i Charkowa. – Połączenie do Chersonia ciągle generuje ruch powyżej 100 pasażerów na rejs, co jest wynikiem w moim przekonaniu całkiem niezłym – mówi Ireneusz Dylczyk, który uważa, że ukraiński przewoźnik zbyt często jednak zmienia swoją strategię. Raz stawia na połączenia czarterowe, a po chwili chce wchodzić w połączenia regularne.
W utrzymywaniu połączeń lotniczych z Ukrainą oprócz cen biletów przeszkadza również to, że przewoźnicy muszą sporo w nie inwestować, a nie chcą tego robić tamtejsze władze samorządowe.
Ale osłabienie wschodniego kierunku to nie jedyny problem Portu Lotniczego Lublin. W ostatnich tygodniach szybki rozwój lotniska nieco przyhamował. Wizz Air do Sztokholmu ostatni raz poleci z Lublina w listopadzie. W tym roku zniknęły już także połączenia do Liverpoolu, Doncaster Sheffield i Tel Awiwu. Zimą zniknie także Mediolan, a na wiosnę Londyn Stansted. Z planowanych na ten rok 500 tysięcy obsłużonych pasażerów lotnisko obniża prognozę na 450 tysięcy.
– Mamy kilka projektów pootwieranych, ale nie mogę zdradzić szczegółów – ucina Dylczyk mówiąc o nowych połączeniach z Lublina. Zdradza jednak, że Wizz Air będzie latał z Lublina większym samolotem. Do tej pory zabierał na pokład 180 osób, po zmianach ma to być blisko 240 osób. I przekonuje, że dzięki temu spadek liczby pasażerów nie będzie aż tak znaczący.