Muzyka jest dla mnie jak powietrze – mówi Robert Łabędź, który wygrał trzy kolejne odcinki teleturnieju „Jaka to melodia”. Jest już prawie pewne, że weźmie udział w finale miesiąca.
Z wykształcenia jest inżynierem technologii maszyn. Przed kilku laty pojechał na eliminacje do popularnego teleturnieju. Odbywały się w lubelskim studiu TVP. Trzeba było na kartce napisać tytuły puszczanych piosenek. Pan Robert nie miał z tym problemów. Nieźle szło mu też w odcinku, przed kamerami. Za pierwszym razem doszedł do drugiej rundy. Kolejny odcinek wygrał, ale w następnym poległ. Potem musiała być regulaminowa przerwa pomiędzy startami.
Przez ten czas mieszkaniec Lubartowa ćwiczył, oglądając zmagania zawodników w telewizji. – Starałem się odpowiadać na pytania szybciej niż oni – mówi.
Ponownie wystartował przed miesiącem, choć odcinki pokazano dopiero w tym tygodniu. Programy nagrywano w tzw. podwójnym studiu. W pierwszym zawodnicy odpowiadali na pytania, w drugim stał telebim, na którym pokazywano występy gwiazd.
Pan Robert szedł jak burza. Wygrał po kolei trzy odcinki. Tylko w drugim miał mocnego przeciwnika, z którym w odgadywaniu piosenek szedł łeb w łeb. O swoim sukcesie dotąd milczał, bo zawodnicy nie mogą zdradzić, jak im poszło, aż do emisji odcinka.
W ciągu 12 lat istnienia turnieju zawodnicy mieli odgadnąć około 8 tysięcy tytułów piosenek. By je utrwalić w pamięci, Robert Łabędź codziennie słucha muzyki przez co najmniej kilka godzin. Od podstawówki na tej samej wieży Hi-Fi.
– Najchętniej słucham Wilków, Lady Pank i T.Love oraz Metaliki – mówi.
Wygrana w teleturniejach to poważny zastrzyk finansowy. Robert Łabędź w trzech odcinkach zdobył 38 tys. zł. W finale miesiąca powalczy o samochód i kolejne 10 tys. zł.
– Nie wiem jeszcze, na co wydam wygraną – mówi. Przyznaje, że wcale się jej nie spodziewał.
Ostatnio w teleturnieju startowała również jego siostra Monika. Wygrała jeden odcinek i jest na trzecim miejscu w rankingu z tego miesiąca.