Kupcy handlujący na targowisku przed Ratuszem protestują. Nie chcą przetargu na miejsca na nowym targu przy ul. Kościuszki. Burmistrz zapowiada, że przetarg będzie. W przyszłym tygodniu
– Pan burmistrz traktuje kupców jak upośledzonych i trędowatych obywateli, jak margines, który ma zniknąć z miasta – czytała petycję Grażyna Meksuła, reprezentantka kupców.
Lubartowscy kupcy handlują od wielu lat na placu przed Ratuszem. Władze miasta przeforsowały przeprowadzkę targu na plac przy ul. Kościuszki. Ma tam powstać nowoczesny targ. Do tej pory zrealizowano tylko część planów: ze środków miejskich utwardzono plac i zbudowano wiatę. Kupcy mają się przeprowadzić do tak przygotowanego miejsca.
– To przypomina przystanek autobusowy z minionej epoki a nie nowoczesny halę – wytykali burmistrzowi handlujący. Najwięcej ich obaw budziło to, że miejsca na nowym targu zostaną wystawione na przetarg. Ten, kto wylicytuje większy miesięczny czynsz otrzyma prawo do handlowania w sześciometrowym boksie lub na kawałku placu.
– Przenosi się nas ze starego targu. Nowe miejsce miało być dla nas, żebyśmy zachowali miejsca pracy – mówi Grażyna Meksuła. – A może się okazać, że nie będzie nas na nie stać, bo ktoś z zewnątrz wylicytuje wyższe stawki.
Kupcy deklarują, że sami podzieliliby miejsca na targu między siebie np. poprzez losowanie.
– A tak mamy się o nie bić. I co ma zrobić ten, kto handluje odzieżą i żeby rozłożyć towar musi wygrać przetarg na cztery stoiska, które są obok siebie – skarżyli się burmistrzowi.
Burmistrz Jerzy Zwoliński zapowiedział, że przetargów nie odwoła.
– Wasz interes szczególnie leży mi na sercu – deklarował. – Ci co przegrają przetargi będą handlować płacąc zwykłą opłatę targową. Przeprowadźmy te przetargi, zorientujmy się jaki jest rynek. Burmistrz tłumaczył, że przy ul. Kościuszki miasto zrealizowało tylko część inwestycji. Pozostała część będzie zbudowana w przyszłości.
Żeby wziąć udział w przetargu, trzeba do poniedziałku wpłacić 100 zł wadium. Nie wiadomo jeszcze ilu kupców na to się zdecyduje.