W atmosferze podejrzeń o podział pod konkretnych kandydatów, radni uchwalili jaki zasięg będzie miał każdy z 21 obwodów do głosowania.
W Lubartowie będzie ich 21, bo tylu radnych jest w radzie. W liczącym 22,4 tys. mieszkańców mieście na okręg przypada więc ok. 1070 mieszkańców. Wyznaczając granice okręgów trzymano się tego, żeby w poszczególnych okręgach była zbliżona liczba mieszkańców: w najmniejszym będzie ich blisko tysiąc, w największym blisko 1,2 tys.
Przeciwko takiemu podziałowi głosowała opozycja. Radny Jacek Tomasiak krytykował, że niektóre osiedla zostały poszatkowane na kilka okręgów choć mają wspólne interesy, które powinien reprezentować jeden radny. – Ten podział to wycinanka łowicka – mówił pokazując na mapę. – Jeśli podzielimy Lubartów na domki i bloki to oznacza, że dzielimy Lubartów i tworzymy getta – komentował radny Andrzej Kardasz.
Radny Jerzy Zwoliński sugerował, że podział na okręgi został tak przeprowadzony, żeby stworzyć w wyborach lepsze szanse dla kandydatów z wiązanych z obecną władzą. – Każdy mierzy swoją miarą – odparł na to Janusz Bodziacki, burmistrz Lubartowa.