Kilka miesięcy później niż planowano zostanie złożony wniosek o wydanie zgody na budowę ekspresówki z Lublina do Lubartowa. Drogowcy zmieniają też terminy przetargowe trzech części S17.
Ma mieć nieco ponad 23 km i rozpocznie się na węźle Lublin Rudnika, a zakończy na planowanym Lubartów Północ. Mowa o kolejnym odcinku trasy S19, nad którym właśnie pracują projektanci. Zamówienie na zaprojektowanie i wybudowanie nowej trasy otrzymała firma Mota Engil. Umowę podpisano pod koniec lutego 2021 roku, a za swoje usługi firma ma otrzymać ponad 835,6 mln złotych.
Teraz terminy: Zakończenie inwestycji wynikające z podpisanej umowy jest planowane na 2024 rok. Zanim jednak na ziemię pomiędzy Lublinem a Lubartowem wjedzie ciężki sprzęt, trzeba przygotować projekt i otrzymać niezbędne zgody. Zasadniczą jest, wydawane przez wojewodę, Zezwolenie na Realizację Inwestycji Drogowej.
Jeden z naszych Czytelników przypomina, że Mota Engil już nie dotrzymała terminu. Wniosek o wydanie ZRID miał zostać złożony w lutym. Tak się nie stało.
Potwierdza to Łukasz Minkiewicz, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Wniosek o wydanie decyzji ZRID nie został jeszcze złożony. Jest to skomplikowany odcinek, trzeba wykonać dodatkowe prace projektowe, a także uzyskać niezbędne uzgodnienia z różnymi instytucjami – informuje i dodaje: – Niestety jest to czasochłonne. Planujemy, że wniosek o ZRID zostanie złożony w czwartym kwartale tego roku.
To nie jedyne opóźnienie przy powstawaniu lubelskich ekspresówek. Zmiana harmonogramu nastąpiła też w przypadku S17. Chodzi konkretnie o odcinki: Zamość Wschód – Zamość Południe, Zamość Południe – Tomaszów Lubelski, Tomaszów Lubelski – Hrebenne.
Przetargi na zaprojektowanie i wybudowanie tych trzech części zostały ogłoszone 22 grudnia 2021 roku. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad właśni zdecydowała o przesunięciu terminu składania, przez zainteresowane firmy, ofert. Powodem jest wojna w Ukrainie, a właściwie jej wpływ na rynek wielu surowców i materiałów.
– Od ponad dwóch tygodni mierzymy się z wyjątkową sytuacją geopolityczną, która wpływa również na rynek zamówień publicznych w Polsce. Ma to miejsce w czasie, gdy rynek inwestycji drogowych jest rozgrzany, prace na budowach są zaawansowane i ogłaszane są kolejne przetargi na realizację – wyjaśniają drogowcy i tłumaczą, że trudno na niestabilnym rynku uczciwie skalkulować ofertę.
– Bez możliwości racjonalnej wyceny materiałów i usług niezbędnych do realizacji inwestycji, wykonawcy nie mogą złożyć odpowiednio skalkulowanych ofert. Obecne wzrosty cen, dostępność pracowników, materiałów budowlanych i poszczególnych surowców, skłaniają nas do odpowiedzialnej reakcji – tak GDDKiA tłumaczy przesunięcie terminów przetargowych.
Polskie Stowarzyszenie Wykonawców Nawierzchni Asfaltowych przyznaje, że niepewna sytuacja i związane z nią wahania cen ropy sprawiają, że nie można być pewnym stawek nie tylko za paliwo, ale także asfaltu.
Andrzej Wyszyński, Prezes PSWNA jednak uspokaja: – Najlepsza wiadomość jest taka, ze na pewno na polskim rynku nie zabraknie asfaltów. W związku z sytuacją na Ukrainie trzeba jednak pilnie obserwować rynek i reagować w razie potrzeby. Co do wzrostu cen, liczymy, że wraz ze spadającą już powoli ceną baryłki ropy i dolara, sytuacja się znormalizuje. Widzimy, że mimo trwającego konfliktu wojennego i pierwszego szoku z tym związanego, biznes powoli przyzwyczaja się do nowych realiów – komentuje.