W zeszłą niedzielę mieszkańcy licznie stawili się na proteście. Cztery dni później urzędnicy z gminy zmienili zdanie w sprawie budowy kurników na ponad 260 tys. brojlerów w Pałecznicy-Kolonii.
Sześć kurników (o łącznej liczbie 267 428 szt. brojlerów a jeden cykl, przy przewidywanych 6,5 cyklach w ciągu roku), magazyn na słomę, 12 silosów do magazynowania paszy, 2 zbiorniki bezodpływowe na ścieki bytowe, 18 zbiorników bezodpływowych na ścieki technologiczne, agregat prądotwórczy, budynek biuro-socjalny i 12 zbiorników na gaz LPG. To plan inwestora z gminy Niemce. Zamierza on wybudować fermę drobiu w miejscowości Pałecznica-Kolonia w powiecie lubartowskim na dwóch działkach (tylko w przypadku jednej działki obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego).
Do Urzędu Gminy Niedźwiada wpłynął wniosek wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla tej inwestycji. Urzędnicy rozpoczęli procedurę a mieszkańcy – protest.
W zeszłą niedzielę okoliczni mieszkańcy licznie stawili się na proteście. Zebrali też ponad 220 podpisów pod sprzeciwem. Cztery dni później urzędnicy z gminy zmienili zdanie.
Zobacz także: Protest mieszkańców przeciwko budowie kurników w Pałecznicy-Kolonii
W dokumentach sprawy znajduje się pismo podpisane z upoważnienia wójta gminy Niedźwiada przez jednego z pracowników urzędu, w którym czytamy, że „istnieje możliwość budowy fermy drobiu w miejscowości Pałecznica-Kolonia, gm. Niedźwiada na działkach nr 372 i 373.”
– Doszło do małego niedopatrzenia przez jednego z naszych urzędników – przyznaje Marek Kubik, wójt gminy Niedźwiada. – Pracownik urzędu gminy zasugerował się pewną definicją zabudowy zagrodowej i oświadczył, że tego typu inwestycja może powstać we wskazanym miejscu. Tak jednak nie jest. Jedyną możliwością przy obecnych zapisach studium i planu zagospodarowania dla tych działek jest możliwość budowy domu z niewielkim kurnikiem, a nie sześciu kurników z obsadą ponad 43 tys. sztuk drobiu w każdym.
W czwartek wójt gminy wydał decyzję „o odmowie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach” dla tej kontrowersyjnej inwestycji.
– Po zasięgnięciu opinii prawnika podjęliśmy decyzję, że zrobimy pół kroku w tył i w ogóle odmawiamy wszczęcia procedury środowiskowej – tłumaczy wójt Kubik.
– Bardzo się cieszymy z takiego obrotu sprawy – komentuje Andrzej Tomasiak, jeden z mieszkańców sprzeciwiający się budowie fermy drobiu.
– To pokazuje, że nasz protest miał sens. Że włożyliśmy kij w szprychy dobrze rozpędzonej urzędniczej machiny.
I dodaje: Ta sprawa toczyła się dosyć długo, a decyzja administracyjna została wydana już czwartego dnia po naszym proteście. Jeszcze bez opinii wszystkich instytucji (m.in. sanepidu i RDOŚ - red.). Wójt podzielił nasze argumenty, czyli de facto przyznał nam rację. Szkoda tylko, że nie stało się to wcześniej.
Co na to inwestor? W jego imieniu wypowiada się prawnik.
„Wydana decyzja jest nieostateczna i inwestor po zapoznaniu się z motywacją rozstrzygnięcia podejmie decyzję o ewentualnym złożeniu odwołania w administracyjnym toku instancji” – odpisał na nasze pytania adwokat Krzysztof Klimkowski.