Burmistrz Lubartowa oberwał nawet za to, że pozwolił zburzyć pomnik upamiętniający PRL. Ale absolutorium i tak dostał.
Tym razem nawet radni opozycyjni nie mieli zastrzeżeń, co do wykonania budżetu miejskiego w ubiegłym roku. Dyskusję nad udzieleniem absolutorium wykorzystali jednak do wytknięcia burmistrzowi tego, co - ich zdaniem - mu się nie udało.
Radny Andrzej Kardasz z klubu radnych PiS, wytykał burmistrzowi, że coraz więcej pieniędzy przeznacza na funkcjonowanie Urzędu Miasta, zwracał uwagę na utykającą promocję, miał pretensje, że burmistrz nie doprowadził do rozpoczęcia budowy domu kultury, zgodził się za to na powstanie salonu gier. Wspomniał też o konfliktach, które w ostatnim czasie wybuchały w Lubartowie.
- Tylu konfliktów, ile burmistrz wygenerował w ostatnim czasie, to gdzie indziej trzeba ze świecą szukać - wtórował mu Zbigniew Maciejewicz, radny lewicy.
Chodziło mu o sprawę zburzenia pomnika upamiętniającego PRL w centrum miasta, konflikt z mieszkańcami, którzy nie zgadzają się na budowę sortowni śmieci przy ul. Gazowej oraz o spór z kupcami, protestującymi przeciwko przeniesieniu ich z placu w centrum miasta.
Burmistrz z krytyką się nie zgodził. - Takie uwagi traktuję jak starą, zdartą płytę, coraz bardziej piskliwą - skomentował Jerzy Zwoliński.
Dyskusja stawała się coraz ostrzejsza. I pewnie by jeszcze długo potrwała, ale radni przegłosowali wniosek o jej zamknięcie. Potem doszło do głosowania. Za udzieleniem absolutorium było 11 radnych, czyli tylu, ilu liczy rządząca koalicja. Pozostali byli przeciw albo wstrzymali się od głosu.
To zdarta płyta - skomentował krytyczne opinie na swój temat burmistrz Jerzy Zwoliński.