W osobowej toyocie znajdowało się 250 litrów spirytusu. Autem podróżowała 43-letnia mieszkanka Warszawy wraz ze swoim 21-letnim synem. Wpadli chwilę po tym jak młodzieniec wyprzedził nieoznakowany radiowóz na przejściu dla pieszych.
Jak się jednak okazało, był to dopiero początek kłopotów młodzieńca i jego matki. - Uwagę policjantów zwróciły cztery kartonowe pudła na tylnym siedzeniu auta. Kolejnych sześć identycznych pudełek było w bagażniku toyoty - relacjonuje Grzegorz Paśnik, rzecznik lubartowskiej policji.
We wszystkich znajdowały się plastikowe butelki ze spirytusem i bez polskich znaków skarbowych akcyzy. Po przeliczeniu okazało się, że w środku było aż 250 litrów spirytusu.
21-latek i jego matka zostali zatrzymani do wyjaśnienia. Towar trafił do policyjnego depozytu. Policjanci ustalają pochodzenie alkoholu oraz wartość uszczuplenia należności wobec Skarbu Państwa.