Sekretarz Lubartowa najpierw domagał się od Urzędu Miasta wypłaty jubileuszowej nagrody i kilkumiesięcznej pensji. Teraz chce tylko uznania, że od maja 2007 do marca 2008 roku był etatowym pracownikiem magistratu.
Trąbka do swoich obowiązków wrócił już w czerwcu ub. roku, bo lubartowscy radni znów powołali go na sekretarza. Wystąpił o to burmistrz Lubartowa Jerzy Zwoliński.
Gdy sekretarz wrócił do pracy, podał swój urząd do sądu.
Od jesieni kilkakrotnie zmieniał swój pozew. Najpierw domagał się 11 tys. zł jubileuszowej nagrody i 16 tys. zł pensji za kilkumiesięczny okres (od marca do czerwca 2008 roku), kiedy nie pracował. Chciał też ustalenia, że od maja 2007 roku do marca 2008 roku był z nim nawiązany stosunek pracy. Ostatecznie zrezygnował z roszczeń finansowych. W wydziale pracy Sądu Rejonowego w Lublinie trwa tylko ustalanie, czy w świetle prawa z Trąbką był nawiązany stosunek pracy.
Sekretarz tłumaczy, że z roszczeniami finansowymi wystąpił jedynie w "pierwszym odruchu”. W rzeczywistości chodzi mu tylko o świadectwo pracy.
- Chcę mieć okres od maja 2007 do początku marca 2008 zaliczony do stażu pracy - mówi.
Urząd Miejski takich roszczeń nie uznaje. Jego prawnik podkreśla, że Trąbka sam przyczynił się do podjęcia nieważnej uchwały o powołaniu go na sekretarza, bo wziął udział w głosowaniu.
- Sam siebie powołał na stanowisko sekretarza i tym samym doszło do nawiązania stosunku pracy z samym sobą - argumentuje prawnik. A taki stosunek pracy jest nieważny z mocy prawa.
W Sądzie Rejonowym w Lublinie odbyło się już kilka rozpraw. Przesłuchiwany był Trąbka, ściągnięto też tam jego akta osobowe. Wyrok jeszcze nie zapadł.