W stawach należących do gminy Serniki jest mnóstwo śniętych ryb. Wiele z nich leży na brzegu. Wędkarze mówią, że winny jest remont przepustu. – Insynuacje – odpowiada wójt.
O sprawie poinformował nas pan Artur. Przysłał wiele zdjęć śniętych ryb, leżących na brzegu stawów w Sernikach w powiecie lubartowskim. Niektóre z tych ryb przewyższają rozmiarem stopę dorosłego mężczyzny.
– Zdjęcia zrobiłem w niedzielę, ale taka sytuacja zaczęła się już kilka dni temu. Ryby zaczęły padać, pływają na tafli stawu albo leżą na brzegu – opisuje i dodaje: – Czego tam nie ma: karpie, szczupaki, amury, leszcze – wylicza.
Zaznaczmy, że to kilka stawów, które należą do gminy Serniki. Ze zbiornika korzystają miejscowi wędkarze.
Pan Artur podejrzewa, że ten dramat spowodował niedawny remont przepustu pomiędzy stawami. – To się stało przez wykorzystany do budowy suchy beton, który został, po ostatnich deszczach, wypłukany do stawów – mówi mężczyzna.
– To insynuacje – odpowiada wójt gminy Serniki, Paweł Woźniak. – Tak samo jak pogłoski, że ryby ktoś zatruł – dodaje.
Gmina już zleciła szybkie badanie wody. Zajął się tym człowiek, który sam hoduje ryby.
– Okazało się, że w wodzie brakuje tlenu. Normalnie jego zawartość powinna wynosić jakieś 40 procent, a w dwóch pierwszych stawach pomiar wykazał 1-2 procent. W trzecim stawie jest trochę lepiej. Zawartość tlenu wynosi 7-8 procent – tłumaczy wójt.
Mogły to spowodować deszcze, a właściwie spływająca do stawów woda z terenów zalewowych. Jak mówi wójt Woźniak, woda zabrała – do stawu - ze sobą trawę, a procesy gnilne sprawiły, że w stawie zabrakło tlenu.
– Kilka dni bez deszczu, ze słońcem, wiatrem i sytuacja powinna wrócić do normy. Tymczasem przy zbiorniku zainstalowaliśmy pompę, aby natlenić wodę – opowiada wójt.