Rozmowa z Klaudią Kraską, podprowadzającą Speed Car Motoru Lublin i Miss Startu PGE Ekstraligi 2019
• Bardzo ładne tatuaże.
- A dziękuję bardzo (śmiech).
• Sama jest pani tatuażystką?
- Tak, zajmuję się tym od kilku lat. Dla mnie tatuaże są odzwierciedleniem różnych moich wizji artystycznych. Od zawsze byłam ukierunkowana na artystyczne hobby, więc postawiłam na tatuaże.
• Czy one są dla pani jakimiś symbolami, czy są teraz po prostu modne?
- Tatuaże są modne i można to bez wątpienia powiedzieć, patrząc chociażby na ludzi. To, jakie mają znaczenie, to według mnie już sprawa indywidualna każdej osoby. Ktoś może sobie przypisywać do tatuażu większe, bądź mniejsze znaczenie. Dla mnie to jest sztuka, więc wybieram wzór, który zaproponuje artysta. Zresztą, sama też najbardziej lubię, kiedy przychodzi do mnie klient, ogląda moje prace, rozumie to, co chcę przekazać i decyduje się wziąć to, co ja oferuję. Myślę, że każdy artysta chce przekazać swoją wizję innym.
• Przed nagraniem powiedziała pani ciekawą rzecz: w konkursie Miss Startu PGE Ekstraligi 2019 internauci wybrali panią, osobę z kilkoma tatuażami, a nie dziewczyny, które ich nie mają. Chyba zmienia się podejście do tej sztuki.
- Mam taką nadzieję. Wydaje mi się, że te wszystkie głosy oddane na mnie to potwierdzają. Można się jednak też spotkać z dużą falą krytyki. Jestem tego świadoma, bo nie każdy przecież patrzy na tatuaże tak jak ja. Mam nadzieję, że idzie to w kierunku coraz większej tolerancji i otwartości. Ja jestem bardzo nieśmiałą osobą, a niektórym osobom tatuaże kojarzą się z wulgaryzmem. To w ogóle nie jestem ja.
Uważam, że jestem dobrym przykładem tego, że tatuaże mogą charakteryzować osobę, która jest wrażliwa na świat i ludzi. To jest taki mój bunt, ja się za tymi tatuażami chowam, żeby być trochę inna. Nieraz ktoś mówi: „O, taka ładna dziewczyna, a po co jej te tatuaże?”. Czemu nie? Czemu mam być taka zwykła?
• Jak na osobę nieśmiałą, ma pani dużo obserwujących na Instagramie: ponad 40 tys. osób.
- Myślę, że to o niczym nie świadczy. To jest też taki mój sposób na podniesienie swojej pewności siebie. Mogę pokazać innym to, jak chciałabym siebie widzieć i to również trochę buduje moją samoocenę. W życiu prywatnym jestem bardzo wrażliwą i nieśmiałą osobą. Każdy kto mnie zna to potwierdzi. Kocham też zwierzęta i mam swoją hodowlę psów zarejestrowaną w Związku Kynologicznym. Wybieram się także na studia w tym kierunku: behawiorystyka zwierząt. Chciałabym na poważniej zająć się tą hodowlą.
• Czyli żużel jest takim dodatkiem do tego wszystkiego?
- Tak. To jest jedyna moja praca w takiej branży „hostessowej”. Lubię to robić. Kiedy przyszłam pierwszy raz, to jeszcze nie wiedziałam za bardzo, o co tutaj chodzi. Może to głupio zabrzmi, ale nie wiedziałam nawet, jak się nasi zawodnicy nazywają (śmiech). Ale jak siedziałam na środku stadionu - można powiedzieć, że to są takie VIP-owskie miejsca - to takie emocje towarzyszą temu sportowi, że to jest nie do opisania.
Ja jestem raczej taką typową kobietą, jeśli chodzi o oglądanie sportu. Meczu piłki nożnej jeszcze nigdy nie przebrnęłam od deski do deski. Tutaj z każdym meczem coraz bardziej kibicowałam, krzyczałam. Zawsze jestem cała w emocjach. Czasami w tych ostatnich biegach się tak wszystko zmienia i to jest niesamowite, co się tutaj wtedy dzieje. Na mnie żużel zrobił ogromne wrażenie i przychodzę tutaj, nawet nie do pracy, ale z przyjemnością. Można powiedzieć, że to jest teraz najpopularniejszy sport w mieście.
• Budujące i sprawiające duże wrażenie jest właśnie to, że trybuny zawsze są pełne kibiców.
- To jest niesamowite, jak ludzie się tak potrafią zjednoczyć. To jest coś, co naprawdę łączy ludzi w Lublinie. Jedna z takich rzeczy, która sprawia, że wszyscy tutaj przychodzą i razem dopingują.
• Na każdym meczu ma pani okazję prezentować się przed tłumem 10 tys. kibiców. Czy zdarza się, że ktoś panią rozpoznaje na ulicy?
- Czasem się zdarza, ludzie też czasem mówią o tym moim rodzicom (śmiech). Ja nie uważam się za jakąś gwiazdę, nawet pomimo tej wygranej w konkursie. Wciąż uważam, że to nie był taki typowy konkurs piękności. Mam też nadzieję, że ludzie widzą, jak się emocjonuję przy tych meczach i że wzięli to także pod uwagę.