Giełda papierów wartościowych odnotowuje gigantyczne spadki. Parkietem od dwóch dni rządzą lubelskie firmy z szeroko pojętej branży medycznej. Najwięcej zarobiła Biomaxima.
Jeszcze w piątak za akcję Biomaximy trzeba było zapłacić niewiele ponad 7 zł. W poniedziałek akcje skoczyły do blisko 17 zł. Wczoraj do ponad 26 zł. Stało się to po tym, jak lubelska spółka zarejestrowała w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych test do wykrywania koronawirusa oparty na metodzie Real Time PCR. Zaczęła też sprzedaż na terenie Unii Europejskiej, dostępnego od kilku tygodni w Polsce, szybkiego testu do wykrywania przeciwciał przeciwko SARS-CoV-2. Spółka ma już chętnych na ten produkt m.in. z Danii, Francji, Szwecji, Rumunii, Ukrainy i Wielkiej Brytanii. Od kilku tygodni w całej Polsce odbiorcami szybkich testów przesiewowych są placówki medyczne i laboratoria.
W poniedziałek wzrost zanotował też Biomed-Lublin Wytwórnia Surowic i Szczepionek oraz Cormay producent odczynników diagnostycznych i dystrybutor aparatury medycznej.
Zmianami na giełdzie nie są zaskoczeni eksperci.
– Giełda nigdy nie jest mechanizmem do końca racjonalnym, ale dziś reaguje wyjątkowo emocjonalnie – zauważa dr Mariusz Kicia, z Katedry Bankowości i Rynków Finansowych UMCS. – Wynika to oczywiście z sytuacji epidemiologicznej i tego, że inwestorzy nie są w stanie w jakikolwiek sposób przewidzieć ani pozytywnych ani negatywnych skutków przyszłych zdarzeń. Obserwujemy więc mieszaninę głębokich spadków na zmianę z euforią. Euforię wywołuje m.in. informacja o tym, że spółka zarejestrowała testy na koronawirusa, a wiemy, że będą one potrzebne. Akcje idą w górę i zaczyna się ogromny popyt.
Czy wzrost cen akcji firm medycznych to dobry czas na inwestowanie? Jak w tej sytuacji powinni zachować się prywatni inwestorzy?
– Nie sposób coś radzić. Trzeba pamiętać, że dotychczas stosowane modele wyceny nie są dziś stosowane i nie wiadomo, czy akcje firm medycznych, których produkcja jest związana z szeroko pojętą walką z epidemią koronawirusa nie są w tym momencie przeszacowane lub niedoszacowane – przyznaje dr. Kicia. – Wiadomo, że inwestorzy drobni, jeśli nie wyszli z giełdy na samym początku epidemii, bardzo dużo stracili. Jeśli nie zdążyli sprzedać, to duża część będzie przekonana, że teraz nie opłaca im się wychodzić z reszty, chyba że gotówka będzie im niezbędna.