- Od 1 września zniesiony zostanie obowiązek szkolny dla sześciolatków – potwierdza minister edukacji narodowej. I proponuje, by te które już poszły do pierwszej klasy, mogły w niej zostać na kolejny rok. – Dzieci odbiorą to jako porażkę – ostrzegają nauczyciele
– Siedem lat to jest ten moment, w którym dzieci idą do szkoły. Przedstawimy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, wprowadzający obowiązek szkolny dla dzieci siedmioletnich – zapowiedziała na poniedziałkowej konferencji prasowej Anna Zalewska, minister edukacji narodowej.
Nie oznacza to jednak, że w szkolnej ławce nie będą mogły zasiąść dzieci młodsze. PiS planuje dać rodzicom wolność wyboru. Będą sami decydować, czy ich sześciolatek pójdzie do zerówki czy do pierwszej klasy.
Znacznie większe emocje budzi to, co stanie się z dziećmi z rocznika 2009, czyli sześciolatkami, które rozpoczęły naukę dwa miesiące temu. Zalewska przyznaje, że zmiana wieku szkolnego spowoduje „pewne zawirowania organizacyjne” i że rozważa kilka wariantów przeprowadzenia reformy. Jednym z nich jest możliwość dania rodzicom możliwości zapisania dzieci do pierwszej klasy jeszcze raz.
– W projekcie ustawy będziemy prawdopodobnie mówić o w miarę swobodnym pozostawieniu ucznia w klasie pierwszej, ale to rodzic będzie o tym decydować – zapowiedziała Zalewska.
Wypowiedź minister wywołała ogromne emocje.
– Nie jestem przekonana do pozostawiania dzieci na drugi rok w pierwszej klasie – nie ukrywa Danuta Giletycz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Lublinie. – Zgodnie z obecnie obowiązującymi regulacjami, sześciolatki, które nie dają sobie rady w pierwszej klasie, mogą do końca grudnia wrócić do zerówki.
W naszej szkole dotyczy to dwóch ze 144 uczniów klas pierwszych. Taki powrót powinien odbyć jak najszybciej, żeby dziecko nie odebrało tego jako porażkę. Zostanie w klasie pierwszej może przynieść wiele szkody, bo przez dziecko może to zostać odebrane, że się nie sprawdziło. Obawiam się też, że nadopiekuńczy rodzice mogą podejmować decyzje nie kierując się obiektywnym dobrem i potrzebami dziecka.
– Zbyt częste zmiany nie są dobre ani dla dzieci, ani dla rodziców. Skoro reforma weszła już w życie i do szkoły poszły sześciolatki, to powinno się zachować istniejący stan rzeczy – mówi dyrektorka innej lubelskiej podstawówki. – Żeby wyjść naprzeciw potrzebom rodziców, można pozostawić im decyzję w jakim wieku chcą posłać dzieci do szkoły. Inne zmiany wcale nie są potrzebne.
– Pozostawianie pierwszoklasistów na drugi rok wydaje mi się pomysłem, co najmniej kontrowersyjnym – mówi Agata Matuszewska, dyrektor Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej „Trampolina”.
– Dzieci, które zostaną w pierwszej klasie, gdy ich koledzy z grupy dostaną promocje do klasy drugiej, będą czuły się gorsze, słabsze, mniej mądre. Nie wiem też, czy dobrym pomysłem jest pozostawienie decyzji rodzicom. To nauczyciele pracujący z uczniem są najbardziej obiektywni i widzą, czy dziecko osiągnęło odpowiedni poziom, by pójść dalej.