Aż 20 psów mieszka w jednym gospodarstwie w Kolonii Krzywowólka. Ich właściciel ze względu na wiek i stan zdrowia nie jest już w stanie zapewnić im opieki.
Już dawno pojawiły się obawy, że psy mogą stać się niebezpieczne dla swojego opiekuna. Gmina chciała odebrać mu zwierzęta odgórną decyzją. Jednak to się nie udało. – Wysłaliśmy do niego lekarza weterynarii. Stwierdził, że psy są w dobrym stanie, nie oddalają się od gospodarstwa i przy gospodarzu nie są agresywne – mówi Misztal.
Ostatnio jednak ze względu na stan zdrowia mężczyzna zgodził się oddać zwierzęta. Dlatego gmina szuka dla nich nowego domu. – Zależy nam na tym, żeby schroniska przyjęły te psy. Na razie tylko to w Krzesimowie zgodziło się zabrać trzy suczki – podkreśla Misztal.
Zapytaliśmy w schronisku w Nowodworze, czy przyjęcie zwierząt wchodzi w grę. – To jest raczej niemożliwe. Mamy w rezerwie kilka pojedynczych miejsc dla pilnych przypadków, kiedy zwierzę kogoś zaatakuje albo jest w złym stanie – podkreśla Adam Szumiło, kierownik schroniska w Nowodworze.
W dodatku, psy z Kolonii Krzywowólka to typowe psy stróżujące. Nie przystosowałyby się do przebywania w mieszkaniu. – Takimi zwierzętami zajmują się fundacje. Przeprowadzają resocjalizację zwierząt i szukają dla nich domów – podpowiada Szumiło.
Ale działaczka Fundacji Lubelska Straż Ochrony Zwierząt widzi jeszcze jedno rozwiązanie. Wyjaśnia, że czasami zwracają się do niej osoby, które chcą adoptować takie podwórkowe psy nadające się jedynie do stróżowania. Takich zwierząt najczęściej szukają firmy.
– Nikt nie namawia do tego, aby zabrać te psy do mieszkania. Chodzi o to, aby znalazły się w podobnych warunkach, jakie mają teraz – mówi Aleksandra Lipianin-Białogrzywy z Fundacji LSOZ.