Starosta opolski oraz członek zarządu powiatu wykorzystywali pracowników Zarządu Dróg Powiatowych do prac na swoich prywatnych działkach.
- W ten sposób w papierach nie było luki. Dyrektor tak kazał - mówi jeden z pracowników ZDP w Opolu Lubelskim. Prosi o zachowanie anonimowości.
- Straszyli, że wyrzucą nas z pracy. Ja pracowałem m.in. u starosty Zenona Rodzika. Nawet wody z kranu nam nie dał do picia - macha ręką inny pracownik. - To było dwa lata temu - dodaje.
Sprawa wyszła na jaw za sprawą anonimów, które dostała większość członków Zarządu Powiatu i kilku członków Rady Powiatu. - List był tej treści: "Ile Andrzej Rozwód (członek Zarządu Powiatu - dop. red.) i skarbniczka zapłacili drogowcom za roboty przy swoich domach”. Trzeba się zająć tą sprawą - mówi Bogdan Kuta, przewodniczący Rady Powiatu.
- U Rodzika nawoziliśmy ziemię i wyrównywaliśmy ją pod wybieg dla koni. Wszystko w godzinach pracy - opowiada drogowiec. Dodaje, że u Rozwoda kopali dół pod szambo, wykonywali też prace przy domku we wsi Kąty. - Przywoziliśmy mu też, podobnie jak skarbniczce starostwa Krystynie Sołdek, ziemię i drewno.
- Mieliśmy masę ziemi z poboczy i musieliśmy coś z nią zrobić. Nie wykluczam, że do tych osób wywieźliśmy kilka wywrotek. Ale przecież to nie jest wykroczenie, bo pracownicy robili to przy okazji. O innych pracach nie słyszałem - twierdzi Marian Kojtych, dyrektor ZDP.
- Nawet nie rozmawiałem z osobami wymienionymi w anonimie, bo nie chciałem im głupotami głowy zawracać - mówi Zenon Rodzik. Kategorycznie zaprzecza, by drogowcy wykonywali jakieś prace przy jego domu. - To idiotyzmy. Nie wykluczam natomiast, że ziemia została nawieziona na moją posesję. Dokładnie nie pamiętam, bo to było kilka lat temu. Ale to są normalne praktyki - zapewnia starosta.
- Miałem dół do zasypania, to poszedłem Zarządowi na rękę i pozwoliłem zasypać - tłumaczy Andrzej Rozwód, członek Zarządu Powiatu. On i skarbniczka nie przyznają się do korzystania z darmowych usług drogowców.