Rowerem nad morze, jezioro lub w góry? Czemu nie. I to nie po ruchliwej drodze w towarzystwie tirów, ale leśną ścieżką albo po wybrukowanej trasie.
Ministerstwo Regionu Regionalnego stawia tylko jeden warunek: - Trasa musi zostać poprowadzona przez obszary szczególnie atrakcyjne turystycznie - mówi Anna Konik-Żurawska, rzeczniczka MRR.
Lubelski Urząd Marszałkowski już wytypował 500-kilometrową trasę.
- Jestem zawiedziony, bo ścieżka nas omija - mówi z żalem wójt Uścimowa Stanisław Wołoszkiewicz, który projekt trasy dostał w tym tygodniu. - A przecież mamy co pokazać turystom na rowerach: wspaniałe jeziora, tereny rekreacyjne i pejzaże.
Cieszy się za to Andrzej Ćwiek, burmistrz Nałęczowa, przez który autostrada ma przebiegać. - Stawiamy raczej na kolarstwo górskie i przełajowe - tłumaczy. - Ale chętnie przyłączymy się do budowy tej trasy.
- Wszyscy chcą mieć u siebie rowerową autostradę, bo wiedzą, jaka to szansa na promocję gmin i miast. I na przyciągnięcie turystów - tłumaczy Piotr Franaszek z Departamentu Promocji lubelskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Wybudowanie jednego kilometra trasy ma kosztować od 300 do 700 tys. zł. Lokalne samorządy będą musiały wyłożyć 15 proc. kosztów. Resztę da Unia Europejska. Lubelszczyzna ma dostać prawie 10 mln euro.
- Oby to tylko nie były pieniądze wyrzucone w błoto - przestrzega Marcin Hyła z portalu rowery.org.pl, który od 15 lat zajmuje się infrastrukturą rowerową. - Większość polskich ścieżek jest źle budowana: nie ma na nie wjazdu, są źle znakowane, ale brukowane fatalną kostką.
- Każda ścieżka jest lepsza od drogi z tirami - odpowiada Tomasz Jaroński, znany komentator kolarstwa. - Pomysł budowy takiej trasy jest rewelacyjny. Przecież jazda na rowerze to świetny sposób na relaks, a przy okazji na zwiedzanie i poznawanie kraju.
Podobnie mówi Jarosław Grunwald, rowerzysta z Lublina. - Już nie mogę doczekać się rowerowej autostrady - zaciera ręce. - Wreszcie pojadę na Roztocze rowerem!
Budowa tras ruszy wiosną przyszłego roku. Cała autostrada ma być gotowa na 2012 rok.