60-letnia babcia wodzi za nos policję, prokuraturę i pracowników pomocy społecznej. Gwiżdże na postanowienia sądu. Od ponad tygodnia ukrywa 9-letniego Norberta, który zniknął z Domu Dziecka. A z naszych ustaleń wynika, że wbrew prawu od dwóch lat, przetrzymuje też drugiego wnuka, 4-letniego Albina.
– Zakładamy, że Norbert jest z babcią – mówi nadkomisarz Mariusz Gap, zastępca komendanta krasnostawskiej policji.
Na jakiej podstawie? – Była już taka sytuacja – wyjaśnia Alicja Kwiatosz, dyrektorka Domu Dziecka w Krasnymstawie. – W ubiegłym roku babcia zabrała Norberta bez naszej zgody na święta. Wtedy wrócił. Wszyscy mamy nadzieję, że teraz będzie podobnie.
Dobrej myśli jest też policja parczewska. To na jej terenie, w Wierzbówce, pomieszkiwała ostatnio Teresa G. Prawdopodobnie stamtąd w miniony poniedziałek wysłała do policji fax z informacją, że Norbert jest cały i zdrowy, i że wróci po feriach. Czy 9-latek jest bezpieczny, trudno powiedzieć. – Osobiście jeździłem do Wierzbówki. Ale ani dziecka, ani babci tam nie zastałem – wyjaśnia nadkom. Bogdan Piwoni, rzecznik KPP w Parczewie. – A poza terenem naszego powiatu nie możemy jej szukać, bo to nie leży już w naszych kompetencjach.
Gdzie więc jest mały chłopiec, który – jak twierdzi dyrektorka Domu Dziecka – nigdy sam nie odchodził z ośrodka dalej niż do pobliskiego sklepu? Ustaliliśmy, że zniknął wkrótce po ostatniej wizycie babci w Domu Dziecka. Wtedy kobieta mogła dać mu pieniądze na podróż i udzielić instrukcji o miejscu spotkania.
Z naszego śledztwa wynika, że Teresa G. ukrywa także młodszego brata Norberta – 4-letniego Albina. Zajęła się nim, kiedy ubezwłasnowolniła swoją córkę Małgorzatę. Sąd w 2002 roku ustanowił babcię rodziną zastępczą. Ale ponieważ kobieta tułała się z maluchem po Lubelszczyźnie i opieka społeczna nie miała z nią kontaktu, w czerwcu 2004 roku sąd nakazał babci oddać wnuczka do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Od tamtej pory Teresa G. skutecznie ukrywa się przed policją i wymiarem sprawiedliwości.
– Teresa G. uprowadziła i zatrzymała w nieustalonym miejscu małoletniego Albina – mówi Urszula Szymańska, prokurator rejonowy w Parczewie. – Usiłowała też wyłudzić z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie świadczenie dla wnuka. Sporządziliśmy już w tej sprawie akt oskarżenia. Rozprawa odbędzie się 7 lutego.
Teresy G. nie mogą też namierzyć pracownicy socjalni na terenie różnych powiatów, do których co jakiś czas składała podanie o zapomogę. – Sama do nas nie przychodziła. Ktoś z jej znajomych dostarczał pisma – wyjaśnia Teresa Hołubowicz, kierownik PCPR w Parczewie. – Chcieliśmy ustalić termin oddania Albina, ale pod wskazanym adresem nikt nie mieszka.
– Albina na pewno nie ma w Białej Podlaskiej – twierdzi Maria Parafiniuk, dyrektor tamtejszego MOPS. – Teresa G. ma rodzinę w Milanowie, Sławatyczach i Wierzbówce. Może być wszędzie.
Anna Hałasa, kierownik sekcji ds. rodzin zastępczych MOPR w Lublinie, tłumaczy, że Teresa G. mieszkała w tym mieście kilka razy, na stancji lub u rodziny. – Nigdy nie zastaliśmy jej w domu. Od roku nie wiemy, co dzieje się z Albinem.
Bezradni są też w gminie Sławatycze, skąd pochodzi Teresa G. W Krzywowólce jest zameldowana matka obu chłopców. – Do domu nie można wejść, bo po podwórzu ganiają cztery ogromne psy. A brat Teresy G. krzyczy przez płot, że oprócz niego nikt inny tam nie mieszka – skarży się Irena Patczyk, kierownik GOPS w Sławatyczach.
Z naszych informacji jednak wynika, że babcia Norberta i Albina była w ostatnią sobotę w Krzywowólce. – Widziałem, jak szła do autobusu – opowiada sąsiad. – Ale sama. Dzieci z nią nie było.
Co na to Komenda Wojewódzka Policji? – Poszukiwany jest tylko Norbert Czarnacki. Młodszego chłopca nie szukamy, bo nikt nie zgłosił jego zaginięcia – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.