Ponad 40 tys. ton śmieci rocznie ma przetwarzać Zakład Zagospodarowania Odpadów w Bełżycach. Trafią tu zarówno odpady komunalne jak też zużyty sprzęt elektroniczny z terenu 15 gmin. Budowa ma się zacząć w tym roku. Jest już wykonawca.
Związek jest już po pierwszych przetargach. – Został wybrany menadżer projektu i inspektor nadzoru. Już podpisane są umowy – tłumaczy Chemperek. – We wtorek komisja przetargowa zakończyła pracę i wyłoniła wykonawcę tej inwestycji. Przed popisaniem umowy nie ujawniamy jednak, która z ofert była najkorzystniejsza i o jaką cenę zaproponowała. Umowa z wykonawcą ma zostać podpisane w drugiej połowie lipca.
Zakład Zagospodarowania Odpadów w Bełżycach, którego budowa ma ruszyć w tym roku będzie funkcjonować przy obecnym składowisku śmieci. Na terenie inwestycji uruchomionych zostanie 5 linii technologicznych: segregacji odpadów, demontażu odpadów wielkogabarytowych, kruszenia odpadów budowlanych, kompostownia odpadów i wstępnego demontażu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego.
W sumie w ciągu roku zakład ma przetwarzać ponad 40 tys. ton odpadów. Odpady wielkogabarytowe mają trafiać do zakładu po telefonie od mieszkańców lub po tzw. wystawkach organizowanych przez zakład.
Do Bełżyc mają trafiać śmieci z 15 gmin z powiatów lubelskiego, opolskiego i puławskiego.
– Temat śmieci jest trudnym zagadnieniem, wiadomo, że musi być ograniczona ilość miejsc, do których będą trafiać nieczystości – mówi Andrzej Ćwiek, burmistrz Nałęczowa. – Każda gmina ma się zapisać do związku, i my to zrobiliśmy, bo ten związek się tworzył. Liczę, że zakład zacznie działać na przełomie 2012/2013 r.
Koszt wywozu odpadów może się obniżyć. – Po to tworzyliśmy ten zakład, żebyśmy mogli trochę decydować o cenach śmieci obieranych od mieszkańców – przekonuje Mirosław Żydek, wójt Konopnicy. – Powstaną też dodatkowe miejsca pracy.
Docelowo w zakładzie znajdzie zatrudnienie 46 osób, łącznie z dyrektorem i sprzątaczką. Zatrudnionych zostanie też 20 sortowaczy.
Kosztorys inwestycji opiewał na 46 mln zł, z czego 33 mln stanowi unijne dofinansowanie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że cena zaoferowana przez firmę, która wygrała przetarg jest o kilka milionów niższa.