Dziesiątki uszkodzonych domów i ponad 150 zniszczonych budynków gospodarczych. To bilans nawałnicy, jaka w poniedziałek wieczorem przeszła nad gminą Rudnik. Na miejscu trwa jeszcze szacowanie strat w uprawach.
– Z naszych ustaleń wynika, że 44 domy nadają się do remontu – mówi Stanisław Repeć, sekretarz gminy Rudnik. – Osiem dachów zostało całkowicie zerwanych. Największe straty zanotowano jednak w budynkach gospodarczych.
Aż 18 takich zabudowań zostało całkowicie zniszczonych, 7 nadaje się do rozbiórki, a ponad 150 wymaga remontu. Do urzędu gminy cały czas zgłaszają się też rolnicy, którym wichura i grad zniszczyły uprawy.
– Na razie straty z tego tytułu można obliczać na setki tysięcy złotych – dodaje Repeć. – Jeśli ktoś miał np. 9 ha rzepaku, stracił jakieś 50 tys. zł, a to tylko jedno gospodarstwo.
Poszkodowani mieszkańcy mogą korzystać z trzech form pomocy. Pieniądze na odtworzenie upraw przyznaje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Można otrzymać nawet 300 tys.
– Najpierw trzeba jednak zainwestować własne środki, potem agencja zwraca do 90 proc. nakładów – wyjaśnia Repeć. – Wnioski przyjmowane są w oddziałach ARMiR do poniedziałku.
Odszkodowania będą wypłacać również prywatne firmy, które jednak nie kwapią się do wysyłania rzeczoznawców.
– W tej chwili to największy problem – przyznaje Repeć. – Jest za mało ludzi. Z PZU był tylko jeden człowiek. Inni nie przysłali nikogo.
Bez oględzin rzeczoznawcy, mieszkańcy nie mogą zabrać się za remonty. Gmina ma dokładną dokumentację wszystkich zniszczeń. Mieszkańcy mogą z niej korzystać. Nie wiadomo jednak, jak ubezpieczyciele potraktują materiał zebrany przez urzędników.