Publiczne Centrum Medycyny Rodzinnej przy alei Niepodległości sprywatyzuje się, przechodząc w ręce lekarzy tam pracujących.
Dla pacjentów nic się nie zmieni – będą leczeni w tym samym miejscu i przez tych samych medyków.
– Prywatne przychodnie są firmami dochodowymi – podkreślał radny Wiesław Kołczewski. – Ten rodzaj usług byłby dochodowy także i w naszym powiecie. Mógłby pokrywać straty przynoszone przez inne usługi medyczne. Ten fakt potwierdzają sami lekarze.
Natomiast zdaniem radnego, Jarosława Czerwa, decyzja o prywatyzacji jest przedwczesna. – Może to pogorszyć sytuację finansową ZOZ – uważa. – Prywatyzacja spowoduje zmniejszenie wpływów do kasy ZOZ. Nie jestem za zamykaniem drogi prywatnym spółkom, ale nie jestem również za tak radykalnym rozwiązaniem.
Za likwidacją publicznej przychodni jest Piotr Krawiec, dyrektor SP ZOZ. – Lekarze powinni poczuć się właścicielami placówki – argumentuje. – Wtedy ich usługi będą lepszej jakości. Jeżeli chcą się sprywatyzować, muszę im pozwolić. Gdybym się opierał, straciłbym i lekarzy, i pacjentów.
Zofia Antoniuk, lekarz rodzinny z przeznaczonego do sprywatyzowania centrum mówi, że na prywatyzacji zyskają przede wszystkim pacjenci.
– Będziemy mogli zapewnić im lepsze warunki usług – przekonuje. – Będziemy mieli możliwość zaciągania kredytów na inwestycje w przychodni.
Byłaby to już druga – z dwóch istniejących do niedawna w SP ZOZ – sprywatyzowana przychodnia podstawowej opieki zdrowotnej. – Prywatyzacja dała nam wiele swobody w działaniu i inwestowaniu – chwali się Elżbieta Szczepanik, kierownik Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Medyk”.
– W nowym budynku mamy dużo miejsca i komfortowe warunki dla pacjentów. Na razie wielkich zysków nie mamy, bo trzeba najpierw zainwestować.
– Nie musimy czekać w długich kolejkach, tłoczyć się. Poza tym jest tutaj ładnie i przytulnie, w rejestracji mamy bardzo miłą obsługę – podkreśla z zadowoleniem pacjentka.