Jest szansa, że w Kazimierzu jednak powstanie wyciąg narciarski. Część właścicieli działek, przez które mają przebiegać trasy zjazdowe, zgodziła się na dzierżawę lub sprzedaż swojej ziemi. Byłaby to reaktywacja wyciągu, który działał tu już przed dwudziestu laty.
Nowy wyciąg miałby przebiegać po tym samym terenie, na którym działał jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku. Mieszkańcy Kazimierza i turyści już przed II wojną światową jeździli na nartach po okolicznych wzgórzach. Ale pierwszy wyciąg powstał dopiero w połowie lat 60. Utworzyła go grupa pasjonatów narciarstwa związanych z Zakładami Azotowymi w Puławach. Stamtąd pochodziło całe wyposażenie. W 1979 roku wyciąg przejął Ośrodek Sportu i Rekreacji. Lata 80. to był czas prosperity. Na stok do Kazimierza przyjeżdżało dwa razy tyle ludzi, ile teraz do Rąblowa. Ale kiedy w Parchatce uruchomiono nowy wyciąg, ten kazimierski zaczął coraz bardziej podupadać. W 1991 roku został całkowicie zamknięty.
Dzisiaj teren wyciągu jest cały zarośnięty. Rośliny tak porastają wzgórze, że trudno w ogóle przedrzeć się przez ten gąszcz. Po wyciągu pozostały zwisające smętnie kable energetyczne i rozsypujący się budynek dolnej stacji. Też cały w pokrzywach, objęty we władanie przez chwasty. Stoi w nim jeszcze część maszynerii napędzającej wyciąg. Całość sprawia przygnębiające wrażenie.
Pomysły reaktywacji wyciągu pojawiają się w Kazimierzu co jakiś czas. Do tej pory jednak wszystkie upadały, bo właściciele działek nie chcieli nawet słyszeć o takiej inwestycji. Teraz coś w końcu się zmienia.
– Ci ludzie byli przez lata oszukiwani i dlatego nieufnie podchodzili do jakichkolwiek propozycji – uważa Kunicki. – Mnie dobrze znają i wiedzą, że nie chcę ich wykiwać. Bo nie będę czerpać z tego jakichkolwiek korzyści. Marzę tylko o tym, żeby w Kazimierzu pojeździć na nartach.
Pierwszy swoją działkę zgodził się odstąpić Janusz Palikot. O wyciągu usłyszał na spotkaniu przedwyborczym w Kazimierzu. Podpisał nawet zobowiązanie, że zgadza się na dzierżawę terenu za 100 zł miesięcznie. Pozostali właściciele jeszcze mają wątpliwości. Ale przynajmniej chcą na temat wyciągu rozmawiać.
– Nowy wyciąg to fantastyczny pomysł – mówi Maria Żuk, prezes Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców. – To pozwoli przede wszystkim miejscowym drobnym przedsiębiorcom nie zasnąć na zimę. Teraz Kazimierz to miasto weekendowe, do którego ludzie przyjeżdżają właściwie tylko latem. A zima to martwy sezon. Powinniśmy zadbać o rozwój turystyki całorocznej. Zwłaszcza że miasto ma całą potrzebną do tego infrastrukturę.
Władze Kazimierza zadeklarowały wstępnie, że dołożą starań, aby zdjąć z właścicieli gruntów ciężar urzędowych procedur związanych z niezbędną wycinką samosiejek na stoku, zezwoleniami energetycznymi i wodnymi.
Piotr Rodak