Pacjenci cierpiący na podagrę, chorobę uniemożliwiającą chodzenie, zostali bez jedynego pomocnego w tej chorobie leku. Zawiniła firma rozprowadzająca preparat, która nie dopełniła formalności urzędowych. Teraz radzi chorym, by sami sprowadzili sobie lek z zagranicy. Albo pojechali z receptą do Czech.
Sprawdziliśmy w aptekach. – Dostanę Colchicum Disper? – Nie ma – odpowiada Elżbieta Kamińska z apteki przy ul. Staszica w Lublinie. – Dostaliśmy pismo od producenta, że wygasło mu pozwolenie na dystrybucję leku w Polsce. I czeka na ponowną rejestrację. Wielu pacjentów pyta o ten lek. Problem w tym, że nie ma jego żadnych odpowiedników i zamienników.
Dystrybutor leku – Solvay Pharma w Warszawie – bezradnie rozkłada ręce. – Dystrybucja preparatu została wstrzymana z powodu wygaśnięcia terminu ważności certyfikatu rejestracji, na podstawie którego lek można sprzedawać – mówi Piotr Truszczyński, menedżer medyczny w firmie. – Nie wiemy, kiedy będzie dostępny.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że zawinił pracownik tej firmy, który na czas nie przedłużył certyfikatu w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych. Firma nie chciała nam powiedzieć, czy i kiedy lek wróci do aptek.
Jak mają sobie radzić chorzy? W Solvay poradzili nam, że można samemu sprowadzić lek w ramach tzw. importu docelowego. Ale oznacza to korowód formalności – trzeba pójść do lekarza lub szpitala, który nas leczy, dostać zgodę Ministerstwa Zdrowia, konsultanta krajowego itd. Druga możliwość to pojechać do Czech. – Na polską receptę za pełną odpłatnością można go wykupić – usłyszeliśmy. – Za 50 tabletek płaci się 140 koron, czyli około 19 zł.
Dla Dziennika