![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2015/2015-04/20150424-news01-150429782_8fc44.jpeg)
Coraz więcej młodych ludzi sięga po dopalacze. W pierwszym kwartale tego roku w całym kraju tymi środkami zatruło 1100 osób, a cztery zmarły. W tym czasie w naszym województwie do szpitali trafiło blisko 60 młodych ludzi. Brali "Cząstkę Boga” albo "Czeszący grzebień”
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Na lubelską toksykologię trafiają też młodzi ludzie, którzy przedawkowali marihuanę, amfetaminę czy leki, które mają zastępować substancje psychoaktywne m.in. Acodin. – Wielu nastolatków zażywa też leki, które ma w domu pod ręką. Np. przeciwbólowe, tylko w znacznie większych ilościach – dodaje lekarz.
Objawy zażycia dopalaczy mogą być różne. – Część osób trafia do nas w śpiączce, część w stanie skrajnego pobudzenia i z zaburzeniami zachowania, które uniemożliwiają im funkcjonowanie w społeczeństwie. Często są agresywni. Niektórzy mają uszkodzony układ oddechowy i krążeniowy – wylicza Szponar.
Powrót popularności dopalaczy potwierdzają statystyki. W 2013 r. w Polsce było 1079 zatruć tymi środkami, w ubiegłym roku - 2513 (w tym 3 zgony), a w pierwszym kwartale tego roku – 1100 i 4 zgony. W województwie lubelskim w pierwszym kwartale tego roku zanotowano 57 zatruć.
Walka z właścicielami sklepów z dopalaczami to często walka z wiatrakami. Takie postępowanie prowadzi m.in. zamojski sanepid. Sklep zaczął działać pod koniec ub. r. przy ul. Partyzantów w Zamościu.
– Należy do sieci, którą prowadzi firma z Pabianic. Postępowanie w tej sprawie prowadzimy od 15 stycznia – mówi Stanisław Jaślikowski, dyrektor zamojskiego sanepidu. – Sprawa jest skomplikowana, bo przy każdej decyzji, która wydajemy, spółka zmienia nazwę. W efekcie musimy wznawiać postępowanie – tłumaczy.
Zamojski sanepid w sklepie przy Partyzantów przeprowadził już kilkanaście kontroli. – Zabezpieczyliśmy 312 opakowań "Cząstki Boga”. Badania, które przeprowadził dla nas Uniwersytet Jagielloński, wykazały obecność czterech różnych środków o stymulującym działaniu na ośrodkowy układ nerwowy. W związku z tym wydaliśmy decyzję o zakazie wprowadzania do obrotu i zakazie prowadzenia działalności.
Sklep jest formalnie zamknięty, ale w praktyce działa nadal. – W jednym pomieszczeniu znajdują się dwa sklepy: z dopalaczami i z pamiątkami. Tego drugiego nie możemy zamknąć – mówi dyr. Jaślikowski. – To daje właścicielom sklepu z szansę na uzupełnianie asortymentu, który my podczas kolejnej kontroli konfiskujemy. Na firmę zostanie nałożona kara w wysokości minimum 20 tys. zł – zapowiada.
W Lublinie ostatni sklep z dopalaczami udało się zamknąć w styczniu ub. r. – Działał przez 9 miesięcy, ale nasze działania były konsekwentne i radykalne. Właściciele nie respektowali naszych decyzji o zakazie działalności, więc musieliśmy użyć wobec nich przymusu bezpośredniego przy współpracy z policją – mówi Irmina Nikiel, dyrektor lubelskiego sanepidu. – W tym momencie w Lublinie nie ma dopalaczy, które byłyby wprowadzane do obrotu poprzez działalność jakiegokolwiek sklepu – zapewnia.