1500 mieszkańców i kuracjuszy podpisało się pod petycją sprzeciwiającą się likwidacji nocnej opieki ambulatoryjnej w Nałęczowie. Pacjenci,
jeśli chcą skorzystać w nocy z pomocy lekarza, muszą jechać aż do Puław
Tak było do 1 maja. Od tego dnia puławski SPZOZ zlikwidował stanowiska pielęgniarek. – Ich utrzymywanie kosztowało prawie 80 tys. zł rocznie. Sytuacja naszego SPZOZ jest tragiczna, więc w pełni popieram decyzję mojego poprzednika – mówi pełniący obecnie funkcję dyrektora puławskiego szpitala Tomasz Leonkiewicz.
Z powodu likwidacji stanowiska ambulatoryjnego wszyscy mieszkańcy, kuracjusze i turyści muszą po pomoc medyczną w nocy jeździć aż do Puław. – Jednak i tak czasami niektórym osobom pomagamy. Jednocześnie obawiając się, czy nie będziemy ich musieli zostawić w chwili otrzymania wezwania, że potrzebna jest karetka. Może dojść nawet tego, że trzeba będzie wtedy chorego wyprosić na zewnątrz, bo przecież nikogo więcej w budynku nie ma – mówi Radosław Samoń-
Drzewicki, społeczny pełnomocnik podstacji nałęczowskiego pogotowia.
W obronie nocnej opieki ambulatoryjnej w Nałęczowie tylko przez tydzień zebrano niemal 1500 podpisów. Petycja trafiła właśnie do starosty puławskiego i dyrektora szpitala, a wkrótce dotrze też do burmistrza Nałęczowa i dyrekcji NFZ w Lublinie. Powrót nocnej pomocy ambulatoryjnej jest jednak według dyrekcji puławskiego SPZOZ uzależniony od większego niż dotychczas uczestnictwa w jej finansowaniu przez Urząd Miejski w Nałęczowie.
W tym roku miasto pomogło w zakupie sprzętu do karetki, płaci też za media wykorzystywane w podstacji. – I tak już dużo do tego interesu dokładamy. Nie sądzę, żebyśmy mogli płacić jeszcze więcej – mówi Wojciech Wójcik, burmistrz Nałęczowa. •