Bal sylwestrowy z alkoholem organizuje rada rodziców przy wsparciu dyrekcji w Zespole Placówek Oświatowych w Dysie koło Lublina. Organizatorzy i władze gminy nie widzą w tym nic złego. A kurator przypomina, że w szkołach nie wolno podawać alkoholu.
W cenie (260 zł od pary) są m. in. trzy dania gorące, ciasto i szampan. Inny alkohol, jak można przeczytać na afiszu, trzeba sobie zapewnić we własnym zakresie. – To łamanie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi – podkreślają mieszkańcy Dysa w liście przesłanym do naszej redakcji.
Na imprezę zaprasza działająca przy szkole rada rodziców. Jej przewodnicząca Małgorzata Urbaś jest zaskoczona. – Dziwi mnie to oburzenie, bo za pieniądze zebrane podczas balu chcemy zorganizować letni festyn dla dzieci. Zabawa ma się odbyć w nowej sali gimnastycznej, która ma oddzielne wejście. Poza symboliczną lampką szampana o północy nie przewidujemy spożywania alkoholu i prosimy o jego nieprzynoszenie – twierdzi organizatorka imprezy. Na plakatach można jednak przeczytać co innego.
Problemu nie widzi także dyrektorka szkoły, której numer telefonu komórkowego widnieje na afiszach. – Znalazł się tam bez mojej wiedzy. Ja zajmuję się tylko udzielaniem informacji technicznych, a nie organizacją imprezy – broni się Barbara Fifowska, dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Dysie. – Nie widzę tu zagrożenia dla dzieci, bo ich nie będzie wtedy w szkole. Impreza ma służyć integracji rodziców, a my przy okazji możemy na tym zarobić – dodaje.
– Ustawa to jasno precyzuje i musimy tego prawa przestrzegać. Między innymi dlatego większość studniówek odbywa się w restauracjach, bądź klubach – mówi Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty. – Jeśli dostaniemy informację, że taka impreza miała miejsce na terenie szkoły, będziemy zmuszeni powiadomić organy ścigania. Takie przypadki zdarzają się, niestety, co roku – dodaje.
Według sygnatariuszy listu tak naprawdę pomysłodawcą i organizatorem balu sylwestrowego w zespole szkół jest mieszkający w Dysie wójt gminy Niemce Krzysztof Urbaś (zbieżność nazwisk z Małgorzatą Urbaś przypadkowa). – Wiem, że taka impreza jest planowana, ale nie mam nic wspólnego z jej organizacją. Sam się na nią nie wybieram, nie zostałem na nią zaproszony. Ktoś próbuje zasiać niepokój, żeby komuś dokopać. Jest to budynek użyteczności publicznej, który ma służyć mieszkańcom – twierdzi wójt.