Cały świat obchodzi w tych dniach 70. rocznicę urodzin słynnego rosyjskiego poety i barda Władimira Wysockiego.
Dla Rosjan żyjących w ZSRR Władimir Wysocki był źródłem nadziei na nadejście nowej demokratycznej rzeczywistości, dla władzy postacią ze wszech miar niewygodną. Miał jednak tak mocną pozycję międzynarodową, podkreśloną m.in. małżeństwem ze słynną aktorką francuską Mariną Vlady, iż niewiele można mu było zrobić.
Ukochany dziadek słynnego barda nazywał się Wolf Szlomowicz Wysocki. Urodził się w Brześciu nad Bugiem w 1889 roku. W domu mówiło się po polsku, aczkolwiek nie ma kwestii, iż była to rodzina żydowska. Bardzo chciał studiować, ale w warunkach carskiej Rosji, pod zaborem której pozostawała Polska, szanse uniwersyteckiej edukacji Żydzi mieli bardzo ograniczone. W ogóle zdobycie matury było dużą sztuką. Po zabiegach ojca, w 1909 roku Wolf trafił ostatecznie do Szkoły Kupieckiej wystawionej w Lublinie przez rodzinę Vetterów.
Tam też zdał egzamin dojrzałości w 1911 roku i z dyplomem udał się do Kijowskiego Instytutu Komercyjnego, gdzie limity przyjęć Żydów obowiązywały w bardzo ograniczonym zakresie. Studiowało tu dużo znanych postaci, w tym m.in. Odesski kolega Wysockiego - Izaak Babel, późniejszy słynny pisarz.
W Kijowie Wolf Wysocki ukończył nie tylko studia ekonomiczno-handlowe, ale także chemię i prawo na Uniwersytecie Św. Włodzimierza w 1919 roku. Poprzedzone to było "rusyfikacją” imienia na Władimir Siemionowicz. Tam też poślubił Dorę Bronstein, z którą miał dwóch synów. Urodzonego w 1916 roku Siemiona, ojca przyszłego barda i młodszego o dwa lata - Aleksieja.
W rodzinie Wysockich, Wolf pozostał legendą. Był mężczyzną wielkiej urody, jak powiadano "kijowskim Humphreyem Bogartem”. Znany był z licznych sercowych podbojów. Pracował w fabryce kosmetycznej i prowadził wziętą kancelarię adwokacką. Potem swe losy związał z Moskwą, gdzie też był adwokatem i jednym z dyrektorów zjednoczenia przemysłu kosmetycznego.
Całe życie zbierał materiały do encyklopedii malarstwa światowego, której nigdy jednak nie zdołał dokończyć. Zmarł w 1962 roku i pochowany został na Cmentarzu wagańkowskim, gdzie 18 lat później spoczął także jego wielki wnuk, a 35 lat później, jego syn płk. Siemion Wysocki. Jego prawnuk, Nikita Wysocki jest dziś dyrektorem Muzeum Władimira Wysockiego w Moskwie.
Drugą najbardziej znaną placówka zajmującą się spuścizną rosyjskiego barda jest Muzeum Władimira Wysockiego w Koszalinie założone i prowadzone przez dr. Marlenę Zimną, znaną tłumaczkę jego wierszy i pieśni oraz jednego z najwybitniejszych w świecie "wysockologów”. Jak nam powiedziała, przed kilkoma laty Muzeum Ziemi Lubelskiej, wykonało dla placówki koszalińskiej kwerendę archiwalną na temat lubelskich lat Wolfa Wysockiego. Prawie nic nie znaleziono.
Być może takie poszukiwania należałoby ponowić. Nikita Wysocki mówi nam, że gdyby Lublinowi wpadł do głowy pomysł upamiętnienia Władimira (Wolfa) Wysockiego, po którym genialny bard wziął imię, i dla którego był on idolem, chętnie przyjedzie z Moskwy do Lublina, aby w czymś takim uczestniczyć.
Podpowiadamy, że mogłaby to być np. tablica na murze Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Vetterów.
Waldemar Piasecki, Nowy Jork