W centrum Lublina pojawiły się bobry i to nie w Bystrzycy, ale… w niewielkiej Czechówce. W mieście buszują też dziki, kuny i łasice. Za to w Zamościu można spotkać borsuki, w Łęcznej lisy, a w Lubartowie sarny
Jak się okazuje nie była to pierwsza wizyta bobrów w tym miejscu. – Na początku czerwca mieliśmy zgłoszenie o bobrach w Czechówce koło ul. Lubomelskiej, ale nasz patrol nie zastał zwierząt na miejscu – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – W kwietniu mieliśmy sygnał o bobrze w cieku wodnym nieopodal Rusałki. Tam udało się odłowić zwierzę.
Od początku roku lubelska Straż Miejska odebrała już 121 zgłoszeń o dzikich zwierzętach w mieście. W rejonie Szpitala Wojskowego przy Al. Racławickich zagnieździło się stado lisów. Te zwierzęta coraz śmielej poruszają się po mieście. Przy ul. Popiełuszki ktoś je nawet dokarmia. Na długiej liście podobnych interwencji pojawiają się dziki, sarny, kuny, sarny i łasice.
Takie przypadki zdarzają się również w Zamościu. – Kilka miesięcy temu na ul. Odrodzenia pojawił się koziołek. Wcześniej mieszkańcy zauważyli w mieście borsuka. Strażnicy interweniowali także, gdy po ulicach biegała sarna – mówi Monika Bednarczyk, rzecznik Straży Miejskiej w Zamościu
W tym roku Straż Miejska w Chełmie była wzywana do dzikich zwierząt dwa razy. – W obu przypadkach były to martwe sarny – mówi dyżurny SM w Chełmie.
W Łęcznej prawdziwą plagą są lisy. – Wielokrotnie mieliśmy skargi od mieszkańców Zofiówki i okolic, którzy narzekali na lisy wyjadające im kury. Sprawę zgłosiliśmy do nadleśnictwa w Świdniku – mówi Joanna Wojciechowska, komendant w Łęcznej.
Z kolei w Lubartowie nietrudno natknąć się na sarny. – Sarny i dziki to dla nas spory problem. Wbiegają na ulice wprost pod koła samochodów. Notujemy sporo takich zdarzeń – mówi podinsp. Artur Marczuk z policji w Lubartowie.
– Przed tygodniem na peryferiach miasta samochód potrącił sarnę – dodaje st. insp. Wiesław Brzostowski ze Straży Miejskiej w Lubartowie.
(DUDI, PP, ŁM)