W konflikcie sadownicy-przetwórcy w powiecie opolskim wczoraj do kontrataku przystąpiła firma Appol.
- Prowadzimy dochodzenie w sprawie zmuszania do określonego zachowania - potwierdza Jerzy Strawa, rzecznik komendanta policji w Opolu. - Straszą nas prokuratorem za to, że ich utrzymujemy - komentują zbulwersowani rolnicy.
Protest sadowników blokujących przetwórnie w Opolu i Zagłobie trwa już 10 dzień. Plantatorzy mają dość za niskich, ich zdaniem, cen skupu jabłek przemysłowych. Żądają, aby zakłady przetwórcze za kilogram spadów zapłaciły im minimum 35 groszy. Na razie dostają 14. Sadownicy zapowiadają, że protestować będą do skutku.
Tymczasem w Opolu i Zagłobie pojawił się wczoraj Wojciech Olejniczak (SLD), były minister rolnictwa. To już szósty parlamentarzysta, który w ostatnich dniach postanowił spotkać się z rolnikami.
- Będziemy rozmawiać z ministrem rolnictwa. Musimy wymóc na nim większą aktywność. To nie jest tak, że zakłady przetwórcze nie są zależne od Unii Europejskiej i polskiego rządu. Są różne instrumenty, które należy uruchomić - mówił do trzydziestu sadowników Olejniczak. Jakie instrumenty tego już nie zdążył opowiedzieć. Jego wizyta w Opolu trwała kwadrans.
- Przyjeżdżają i mówią: "chłopi, jesteśmy z wami”. Ale o konkretach już nie mówią i odjeżdżają - podsumowuje efekty wizyt Sławomir Brzusek, sadownik z Moniak.