Pijany rowerzysta już nie pójdzie trzeźwieć do domu. Przyłapany trafi od razu za kratki na co najmniej dwa dni.
Do rozpoczęcia pracy sądów 24-godzinnych zostały dwa tygodnie. Policjanci, prokuratorzy i sędziowie przechodzą ostatnie szkolenia. Uczą się prowadzić śledztwa i wydawać wyroki w ekspresowym tempie. Nowe przepisy to będzie szok. Szczególnie dla tych, którzy przyzwyczaili się, że sprawiedliwość w Polsce jest niezbyt rychliwa. - Szybki tryb dotyczy przyłapanych na gorącym uczynku. Chodzi np. o jazdę po alkoholu, pobicie, kradzież, rozróby na imprezach sportowych - wylicza Andrzej Lepieszko, z-ca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Śledztwo potrwa 48 godzin, po czym od razu sprawą zajmie się sąd.
A to oznacza, że zapełnią się policyjne areszty. Bo w ub. roku lubelska policja zatrzymała 4,8 tys. pijanych kierowców i prawie 6,7 tys. rowerzystów.
24-godzinny tryb może również dać się we znaki uczestnikom ulicznych pyskówek i przepychanek. Do tej pory poszkodowani musieli sami występować do sądu o karę dla prześladowców. Teraz prokurator wkroczy z urzędu o ile zachowanie napastnika uzna za "występek chuligański”. Mało tego. - Sądy mogą w tych przypadkach zawiesić karę tylko w szczególnych przypadkach - mówi Lepieszko.
(pp)
Co może zostać uznane za występek chuligański? Czytaj poradnik w jutrzejszym Dzienniku