Firmy szukające gazu łupkowego przeczesują kolejne rejony naszego województwa. W jednych powiatach, samochody z ciężkim sprzętem, witane są z otwartymi ramionami. W innych, protestujący mieszkańcy grożą pikietami.
Poszukiwania trwają też na Zamojszczyźnie. – Wszyscy czekamy na rezultaty tych prac. Jest nadzieja, że w przyszłości możemy mieć dochody z tego tytułu – mówi Józef Długosz, wójt gminy Miączyn (powiat zamojski). Wójt przyznaje, że ciężki sprzęt używany do badań zniszczył już 40 km dróg gruntowych. – Ale dostaliśmy już pieniądze na ich naprawę – dodaje Długosz.
Od jesieni gazu na terenie gminy Grabowiec (powiat zamojski), na zlecenie firmy Chevron szuka Geofizyka Toruń. W Rogowie-Kolonii firma chciała zrobić odwiert próbny, ale nie zgadzają się na to mieszkańcy. – Dalej wiercić im nie pozwolimy. Jak trzeba będzie, to zrobimy pikietę i w ogóle ich na ten teren nie wpuścimy. Już po zeszłorocznych pracach ludziom ściany w domach popękały – odgraża się Wiesław Tryniecki, sołtys Rogowa.
Czy mimo to Chevron zdecyduje się na odwierty? – Póki co, na ten temat nic nie wiadomo – mówi Tadeusz Goździejewski, wójt Grabowca.
Chevron ma też koncesję na prace na terenie powiatu kraśnickiego. – Żadne prace na terenie naszego powiatu jeszcze się nie rozpoczęły. W ubiegłym roku odbyło się spotkanie organizacyjne z przedstawicielami firmy. Teraz czekamy na konkrety. – mówi Tadeusz Wojtak, starosta kraśnicki.
Pierwsze efekty poszukiwań złóż gazu łupkowego już są. W ubiegłym roku wykonano odwierty i dwa zabiegi szczelinowania w Markowoli koło Puław. Gazu nie znaleziono, ale pracownicy PGNiG planują tu wrócić. 18 lipca w Markowoli odbędzie się seminarium edukacyjne.
– Sprawdziliśmy czy zabiegi, które wykonaliśmy miały negatywny wpływ na środowisko. Badaliśmy stan gleb, wód gruntowych i wodę w studniach. Ekspertyzy wykazały, że nasze działania nie zmieniły środowiska – przekonuje Joanna Zakrzewska z PGNiG.