Na stokach narciarskich zieleni się trawa. Narciarze z niepokojem spoglądają w niebo. Za to drogowcy nie narzekają.
Choć to już połowa grudnia, a śniegu ani śladu, to właściciele stoków narciarskich z naszego regionu na razie nie wpadają w panikę. - Nie jest jeszcze aż tak źle. Pogoda pozwala dokończyć inwestycje. Planowałem, że stok ruszy pełną parą pomiędzy Świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem. Jednak martwią mnie długoterminowe prognozy pogody - mówi Piotr Rzetelski, właściciel stoku narciarskiego w Chrzanowie.
Opady śniegu, choć może nie intensywne, mają w końcu nadejść. - W trzeciej dekadzie grudnia przewidujemy sześć dni ze śniegiem, w pierwszej dekadzie stycznia będzie ich około pięciu - informują w biurze prasowym Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Pełen nadziei na dobry jednak sezon narciarski jest Wojciech Gąska, który ma wyciąg narciarski w Batorzu. - Dokładnie pamiętam, że ubiegłoroczny sezon rozpocząłem dopiero 9 stycznia. Ale za to był długi, no i dobry, trwał aż do 20 marca. Mamy więc jeszcze trochę czasu - mówi Wojciech Gąska.
W niektórych przypadkach wystarczy minimalne obniżenie temperatury, żeby można było sobie z pogodą poradzić. Agregaty chłodzące pierwszego w Polsce lodowiska na dachu ruszyły pełną parą. - W pełnym słońcu możemy działać przy ok. 7 st. C. - mówi Adam Wicher, prezes Galerii Zielonej w Puławach, na dachu, której ślizgają się łyżwiarze. Lód znajduje się 11 metrów nad ziemią i jest dobrze przygotowany. Tafla jest może trochę mała, ale i tak cieszę się, że już można pojeździć - mówi Łukasz Ściseł.
Wysokie, jak na grudzień temperatury, to kłopoty nie tylko dla fanów sportów zimowych. - Na razie jest pesymistycznie. Dla nas sezon trwa od października do kwietnia, trudno jeszcze mówić jak się skończy. Czekamy cierpliwie, ale tak ciepłego grudnia dawno nie było - mówi Piotr Krzysztof Kuty, rzecznik Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Za to na dodatnią temperaturę za oknem nie narzekają drogowcy. - Solarka stoi w gotowości, ale naszych tegorocznych zapasów piasku i soli jeszcze nie tknęliśmy. Jeśli po zimie zostaną pieniądze przeznaczone na odśnieżanie, później będziemy je mogli wydać na remonty - mówi Piotr Kania, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Rykach. (fp, pab)