Do schronisk dla zwierząt zgłasza się nawet po kilkadziesiąt gmin, żeby podpisać umowę. Odchodzą z kwitkiem, bo przytulisk jest za mało, a bezpańskich zwierząt coraz więcej.
Schronisko w Nowodworze w pobliżu Lubartowa odmówiło już 40 gminom. – Możemy podpisać umowy na przyjmowanie psów tylko z 25 gminami. Nowi chętni nie mają szans – mówi Adam Szumiło, kierownik schroniska.
Nowych umów nie podpisało też schronisko w Białej Podlaskiej, a lubelskie jest w stanie zająć się zwierzętami tylko z terenu miasta.
– Ustawa trafiła na nieprzygotowany grunt. Brakuje schronisk. A te, które są, nie mogą zawierać zbyt dużej liczby umów. Co więcej, ustawa spowodowała, że ludzie częściej wyrzucają zwierzęta. Boją się kar, np. za trzymanie psów na łańcuchach – tłumaczy Szumiło. – W tej chwili widzimy wzrost liczby bezdomnych zwierząt o ok. 30 proc. w stosunku do ub. roku.
Za dużo chętnych, a za mało miejsca jest też w schronisku w Krzesimowie. – Mamy podpisanych 12 umów. Chętnych byłoby jeszcze co najmniej 20 gmin – mówi Alfred Matyjaszczyk z tego schroniska.
Zwraca jednak uwagę, że wiele zależy od solidności gminy. – Dla pewnego wójta odłowiliśmy w gminie szczenięta. Mieliśmy w tym roku podpisać z nimi umowę. Ale ociągali się z zapłatą. Jak tak ma wyglądać współpraca, to lepiej jej nie zaczynać – uważa Matyjaszczyk.
Ale nawet te gminy, które podpisały umowy ze schroniskami przyznają, że udźwignięcie nowych obowiązków to problem.
– Płacimy ok. 1600 zł "wpisowego”, a potem do 1,5 tys. zł za każdego psa. W skali roku to może być od 20 do 30 tys. zł. Ale kiedy nie ma się podpisanej umowy, to schroniska każą sobie płacić nawet 2,5 tys. zł za zwierzę – mówi Władysław Guściora z Urzędu Gminy w Józefowie nad Wisłą.
– Od dwóch lat mamy umowę ze schroniskiem w Krzesimowie – mówi Michał Cholewa, zastępca burmistrza Piask. – Szukaliśmy tańszej oferty, ale nie znaleźliśmy. W budżecie na ten rok mamy 100 tys. zł na realizację zobowiązań wynikających z ustawy o ochronie zwierząt i obawiamy się, czy wystarczy.
Jakie można znaleźć rozwiązanie? – Gmin nie stać na budowę schronisk. Może powstawałyby nowe, gdyby zajęły się tym powiaty – podpowiada Szumiło.
Problemy w praktyce
*Milejów. Od kwietnia ub. roku mieszkańcy Kolonii Antoniów czekają na odłowienie trzech bezpańskich psów, wałęsające się po okolicy. Pisali w tej sprawie do gminy, ale bez skutku. Na początku roku jedna suczka padła.
*Kazimierz Dolny. Mieszkańcy skarżyli się na bezpańskie psy. Urzędnicy nie potrafili pomóc przez dwa tygodnie. Tłumaczyli się brakiem miejsca w schroniskach.