Wytrawni grzybiarze i zbieracze owoców leśnych co roku wybierają się w lasy janowskie. Jednak to rozległy kompleks, w którym łatwo się zgubić; lepiej, żeby początkujący się tam nie zapuszczali. W lasach wokół Janowa Lubelskiego grzybów i jagód w bród. Malin i jeżyn trochę mniej, ale też można się najeść.
- Zapraszamy na maliny i grzyby - mówi Wiesław Szuba, pracownik ośrodka wypoczynkowego Agro-Klucz w Kluczkowicach. - W naszych lasach aż pachnie od dojrzałych malin. Znaleźć tu również można podgrzybki i borowiki. Do lasu dwa kroki, można doskonale wypocząć i wrócić z wakacji ze sznurkami grzybów.
- Teraz trzeba czekać na kolejną pełnię - radzi Zbigniew Mrozik z Mełgwi. - Grzyby wtedy lepiej rosną. Może dlatego, że z reguły po niej następuje zmiana pogody i jest większa wilgotność. A musi być ciepło i mokro. Gdzie zbieram? A, to zależy, jakich grzybów szukam. Grzyby wędrują. Przenoszą się z miejsca na miejsce. Na przestrzeni 50 - 100 metrów kwadratowych, gdzie kiedyś je znajdowałem, dziś próżno ich szukać. Przeniosły się o kilkanaście metrów dalej.
Na prawdziwki - do Trzeszkowic
Pan Zbyszek ma swoją mapę poszukiwań. W Trzeszkowicach skręca się w drogę na Józefów. Idąc tam wzdłuż przecinki, nazbierać można prawdziwków.
Na kominki i koźlaki - do Józefowa
W Józefowie zbiera się czarne jak sadza kominki - niepozorne, ciemnosine grzybki, wyglądające nieapetycznie i atramentowo, doskonałe jako farsz do pierogów. Są tam również koźlaki albo podgrzybki.
Prawdziwki trafiają się w Krzesimowie, choć tam akurat jest nieduży kompleks leśny.
W Dominowie rośnie wszystko
Jeśli ktoś lubi rozmaitość grzybów powinien penetrować las w Dominowie. Można jechać od Mełgwi na Podzamcze. W lesie Podzamcza zawsze są jesienne opieńki. Później stamtąd warto przejść lasem aż do Dominowa. To miejsca obfitujące w różne grzyby - są tam i podgrzybki, i prawdziwki, pod brzózkami będą kozaki.
Na jagody - w lasy biłgorajskie i pod Kozienice
- Malin jest coraz mniej, jagody zdarzają się w głębi większych kompleksów leśnych. Na jagody to trzeba jechać w lasy biłgorajskie - dodaje pan Zbyszek.
- Na naszym terenie też nie ma jagód - mówi Dariusz Drążyk, leśniczy z leśnictwa Wronów. - Na jagody jeździmy pod Kozienice. Maliny są niedaleko nadleśnictwa w Puławach. Grzyby - w Gołębiu i rezerwacie Piskory.
Na kozaki do Górecka, na jagody do Biszczy
- W biłgorajskich lasach praktycznie gdzie się zatrzymamy, tam coś się znajdzie - grzyby, jeżyny albo jagody - mówi Ewa Dziedzic, która jest doskonałym znawcą tamtejszych terenów "grzybodajnych”. - Trzeba zatrzymać się w okolicy Górecka, gdzie z jednej strony jest cmentarz, z drugiej jeziorka. W tamtych okolicach właśnie są najlepsze miejsca jagodowe i grzybowe. Już w tym roku zbierałam tam kozaki. Jagody są także w okolicach Biszczy. Ten teren obfituje w owoce leśne i praktycznie gdziekolwiek tam będziemy, można wrócić z jeżynami, jagodami, grzybami.
Na podgrzybki - do Zienki, Pieszowoli, Starego Orzechowa, Libiszowa, Bohutynia
Działkowicze znad jezior Piaseczno, Łukcze twierdzą, że najbliższa okolica została już tak wydeptana, że nie ma po co wychodzić z koszykiem.
- Ja jeżdżę aż za Zienki - zdradza Maria Pakuła, która ma działkę nad jeziorem Łukcze. - Tam jest trochę spokojniej i można znaleźć podgrzybki. Ale to raczej wczesną jesienią.
W Urzędzie Gminy w Sosnowicy mówią, że w tym roku w okolicznych lasach jagód jest wyjątkowo dużo, ale też wyprawę do lasu uprzykrza niezwykła plaga komarów i bąków. Malin na tym terenie raczej nie ma co szukać. Najwięcej podgrzybków i prawdziwków jest w lesie obok Pieszowoli, ale także w Starym Orzechowie, Libiszowie i Bohutynie.
Do Firleja - na jagody i... komary
- Jagody w tym roku są piękne, ale jest mnóstwo komarów - ostrzega Elżbieta Mazurek, która ma działkę w pobliżu Firleja. - Jagodziska zaczynają się już wzdłuż asfaltówki prowadzącej na Budy. Grzybów jeszcze nie ma, ale wiadomo, że w lasach Kozłowieckich i wokół Firleja w kierunku na Sobolew każdego roku jest mnóstwo podgrzybków. Mniej maślaków bo tu raczej tereny piaszczyste, więc prędzej można spotkać kozaki. Maślaki raczej rosną u ludzi na działkach, szczególnie u tych, którzy mają modrzewie.
Posiej je na swojej działce
Można mieć grzyby na własnej działce i wiele osób jest dumnych z tego, że zasiało je u siebie. Zależy to od wielu czynników takich jak bliskość lasu, jakość gleby, rodzaj drzew, wilgotność, od tego co tam rosło wcześniej etc.
Grzyby nieświadomie możemy przenieść z sadzonkami, które rosły gdzieś na polu, przy lesie, a nawet kupowanymi od ogrodników. Drzewo rośnie, niewidoczne gołym okiem strzępki rozwijają się na jego korzeniach i raptem - pojawiają się grzyby.
Czy wyrzucać resztki grzybów pod sosny i modrzewie na działce? Mikolodzy mówią, że warto, a można "rozsiewać” nawet zarobaczywione kapelusze. Robak zjada miąższ, ale zarodniki pozostają. Warto próbować.
W krajach zachodnich sprzedawany jest specjalny spray z zawiesiną, którą spryskuje się korzenie drzew podczas sadzenia. Wyrastają wtedy grzyby, które tworzą tzw. mikoryzę, współżyjąc z systemem korzeniowym. Związek ten wychodzi na dobre obydwu gatunkom. O tym, że sianie grzybów przynosi efekty, przekonało się wielu działkowiczów, którzy mają własne maślaki lub podgrzybki.
LEŚNE PUŁAPKI
Pyszne poziomki... z jajami bąblowca
Bąblowiec to gatunek tasiemca, który żyje w jelitach różnych zwierząt, przeważnie lisów i innych zwierząt mięsożernych.
Człony tasiemca i jego jaja są przez zwierzęta wydalane na leśne runo i pozostają na jagodach, poziomkach, grzybach, trawie. Człowiek zaraża się jedząc niemyte owoce leśne (poziomki, borówki, maliny itp.), do których mogą być przyczepione jaja bąblowca. Larwa tasiemca osiedla się w narządach wewnętrznych człowieka, dając objawy kliniczne podobne do zmian nowotworowych. Larwy mogą się umiejscowić w kościach, a nawet w oku. Ponieważ przechodzą z krwią do różnych narządów (najczęściej do wątroby, ale i mózgu, płuc) dają objawy podobne do przerzutów.
Jaja bąblowca przestają być groźne po 96 godzinach przebywania w temperaturze minus 70 stopni C! Obecność tasiemca notowano nawet w okolicach koła podbiegunowego.
Leczenie bąblowicy jest długotrwałe i kosztowne. Trzeba wykonać zabieg chirurgiczny usuwający zmianę oraz chemioterapię. Jest to bardzo wyniszczająca kuracja, osłabiające poważnie układ obronny, zatruwająca cały organizm.
Przypadki wykrycia bąblowicy u zwierząt domowych są bardzo rzadkie.
Uniknąć można zakażenia w jeden sposób - myć dokładnie owoce leśne i grzyby przed spożyciem.