Według ich wyliczeń, w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni powierzchnia lustra wody największego sztucznego akwenu w naszym regionie zmniejsza się w zastraszającym tempie. Zdecydowanie więcej wody wypływa z akwenu i paruje niż do niego wpływa.
W budowanym od 12 lat zbiorniku pływa dziś blisko tysiąc ton szczupaków, sumów, węgorzy, linów i karpi. – Tylko patrzeć, jak się poduszą z braku tlenu. I będziemy mieli reakcję łańcuchową: zaczną padać wszystkie okoliczne gatunki zwierząt – przewiduje Jerzy Wiater, prezes Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Zamościu, który prowadzi gospodarkę rybną w nieliskim akwenie.
Winą za stworzenie zagrożenia wędkarze obarczają Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie, zarządcę zbiornika, będącego formalnie w trakcie budowy. To zarząd w czasie wiosennych roztopów podjął decyzję o obniżeniu poziomu wody do minimum. – Niestety, później nikt nie pomyślał, że latem przyjdą upały – ironizuje Wiater.
– Dopóki zalew nie zostanie oddany do użytku, nie powinno się w nim prowadzić żadnej hodowli ryb. W trakcie budowy ruchy lustra wody są normalną sprawą – tłumaczy Leszek Boguta, dyrektor WZMiUW.
– Wszystkie urządzenia wodne w Nieliszu działają już od 1997 roku, a akwen w miesiącach letnich powinien być napełniony – uważa jednak Franciszek Ząbek z inspektoratu Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, rządowej agendy, która odpowiada m.in. za gospodarkę rybną w Nieliszu.