Jan Kondratowicz z Włodawy ma oddać bankowi 3 tysiące złotych, choć to nie jego dług. Dokumentami rencisty posłużył się oszust, ale to banku i sądu nie obchodzi
W listopadzie Stanisław T., mieszkaniec Dołhobrodów, kupił na raty w Wisznicach piłę tarczową. Potem okazało się, że użył skradzionego dowodu pana Jana. Oszust spróbował wzbogacić się po raz drugi. Tym razem został zatrzymany przez policję.
- Policja ustaliła, że oszust na moje konto zaciągnął 1299 złotych długu - mówi Kondratowicz. - Zaświadczenie o zarobkach z miejsca pracy sam sobie wystawił na komputerze. Jeździłem na sprawy do sądu w Białej Podlaskiej jako świadek.
Oszust został skazany. Sąd w Białej Podlaskiej odesłał Kondratowiczowi zniszczone dokumenty. Mimo to bank, który skredytował zakup piły, przysyłał poszkodowanemu ponaglenia o zapłatę. - Za każdym razem odsyłałem im odpisy dokumentów z policji i sądu - opowiada Kondratowicz. - Ponieważ Invest Bank wciąż dopominał się o pieniądze, to wyjaśnienia poszły do jego oddziałów we Wrocławiu, Lublinie, Rzeszowie i Warszawie. W połowie 2002 roku sprawa ucichła, więc uznałem, że wreszcie przyjęli do wiadomości, że to ja jestem ofiarą.
Kondratowicz byt w błędzie. Właśnie zjawił się u niego komornik. Chciał zająć rentę na poczet nie-spłaconej piły. Chodziło o prawie 3 tys. zł. Postanowienie w tej sprawie wydał Sąd Rejonowy we Włodawie. - O nadanie klauzuli wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu wystąpił Invest Bank - tłumaczy Marzena Gawlińska-Dudzik, sędzia wydziału cywilnego włodawskiego sądu. - Pan Kondratowicz złożył zażalenie na postanowienie, które wydaliśmy. Resztę wyjaśni Sąd Okręgowy w Lublinie.
Kondratowicz zdążył się odwołać. Nie może jednak pojąć, dlaczego sąd w ogóle wydał takie postanowienie. - Tyle nerwów, telefonów, pism i wszystko na nic? Przecież wszyscy wiedzieli, jak wyglądała prawda - mówi. - Bank zamiast ściągnąć dług z tego oszusta nasłał na mnie komornika, bo tak było prościej. Gdzie tu sprawiedliwość?
Próbowaliśmy się dowiedzieć, dlaczego bank żąda pieniędzy od Kondratowicza. Usłyszeliśmy dokładnie to samo, co przez lata słyszał poszkodowany rencista. - Trzeba przesłać do nas kopię wyroku z pismem wyjaśniającym sytuację - mówi Leszek Żegleń, windykator Invest Banku w Rzeszowie. - Jeżeli ten pan faktycznie jest niewinny, będziemy coś robić, żeby to wyjaśnić.